Krótko w cyfrach...

IMIĘ: MARCIN
NAZWISKO: KRZYWONOS
MIASTO: LUBAWKA
WIEK: 33
WZROST: 183
WAGA: 84
NAJWYŻSZY ZDOBYTY SZCZYT: 2645m
PODJAZD NO1.-EU: ALPE D'HUEZ
PODJAZD NO1.-PL: PRZEŁĘCZ KARKONOSKA
Strona główna

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzywy.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
115.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1960 m
Kalorie: kcal

Klasyk Kłodzki 2012

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 7

9 Klasyk Kłodzki już za mną ale warto trochę napisać jak to wsZYstko wyglądało. Tradycyjnie bardzo wczesna pobudka bo o 4 rano i wyjazd do Zieleńca w towarzystwie Grzesiaa Urbanika. Tym razem nie powtórzyliśmy błedu z zeszłego roku czyli spóźnienia na linię start i dojechaliśmy ze znacznym zapasem czasowym. Od samego rana piękna, słoneczna pogoda, która później przemieniła się w upalną. Z nieba lał się żar, zupełnie jak w Srebrnej Górze ale mi to osobiście nie przeszkadzało. Moja grupa startowa wyruszyła o 8:26. Jak się później okazało jechałem w ciekawym towarzystwie, chociaż przyznaje że nie sprawdzałem nazwisk przed startem. Ruszyliśmy od samego początku w ostrym tempie co zapowiadało ciekawy rozwój sytuacji w dalszej części trasy. Już podczas zjazdu jeden z 'naszych'nie wyrobił zakrętu i został z tyłu. w dalszej części wyścigu wydarzyło się jeszcze kilka wypadków także było niebezpiecznie. Do pierwszego podjazdu w Czechach wjechaliśmy w niezmienionym składzie, a tam przewodził kolarz "husarii" szosowej. Tempo momentami było zawrotne i zastanawiałem się czy aby nie za szybko to wszystko się dzieje.

Po przejechaniu kolejnych kilometrów ci który nie utrzymali tempa zostali z tyłu i pozostało nas 4 + kilku łykniętych śmiałków próbujących doczepić się do grupy. Ciągle trzymaliśmy konkretne tempo a ton nadawał "husarz". Próbowałem go rozgryźć bo dość mocno kręcił jak na początek, więc albo był konkretnie przygotowany albo nie wiedział co czyni...;). W końcu trzymałem się 3-4 pozycji i obserwowałem rozwój sytuacji. Swoje tempo próbował też narzucić Przemysław Furtek z Bystrzycy Kłodzkiej ale i jego szybko poprawiał 'husarz'. Kolarz z Opola z nr 151 również trzymał swojej pozycji nie dając zmian. W końcu na 33 kilometrze przy drugim podjeździe 'husarz' ponownie depnął i ruszył do przodu, ale żaden z kolegów za nim nie ruszył. Zdecydowałem się więc ja na ten krok i dojechałem do niego. Przez chwile jechaliśmy razem mijając sporą grupę kolarzy. 'Husarz' nie zwalniał, ale żeby nie było sytuacji że się na nim woże, dałem zmianę. Pozostali zostali z tyłu a po chwili i husarz.

Połowę trzeciego i czwarty podjazd zrobiłem sam nie czekając na nikogo. Tyle zostało po walecznej husarii która najwidoczniej się przeliczyła. Na ok. 52 km minałem najpierw jednego a chwile dalej drugiego kolarza startującego na giga. Spytałem czy jedzie na zmiany. Założyliśmy że chwile zwolnimy by dołączył do nas ten za nami ale nie dał rady. Po przekroczeniu granicy dojechał do naszej dwójki Przemysław Furtek z którym wcześniej podjeżdzałem. Doczepił się również ten na którego chwile czekaliśmy więc w czwórkę tworzyliśmy już jakąś grupkę. Niestety na zmiany wychodziłem tylko ja i Przemek. Chwile przed dziurawym zjazdem, minał nas Bartosz Huzarski z kolarzem z Dzierżoniowa. Szli niczym pociag TGV...Trzymaliśmy się z nimi ale tylko chwile, gdyż takie tempo było zabójcze. Tu ku naszemu zdziwieniu kolega jadący na giga, ten sam który nie dawał zmian ruszył za nimi czym nas zadziwił. Wraz z Przemkiem pokiwaliśmy głowami...Harce się skończyły, bo gość niedługo potem "padł" i nawet nasze tempo już go nie uratowało. Szczęście w nieszczęściu po fatalnym zjeździe Huzarski zatrzymał się i coś poprawiał przy kole. Kolarz z Dzierżoniowa zaczekał na niego ale nie my...:) W końcu i oni nas dopadli na 82 km. Tu trzymaliśmy się razem, miło było jechać razem z Huzarem bo taka sytuacja praktycznie się nie zdarza. Niestety pod trudny podjazd w Porębie jego tempo nie było już dla mnie. Jechał kilka metrów przed a ja nie mogłem nic zrobić. Trudno się dziwić skoro jedziesz z takim kolarzem...Kamil Kosek dzielnie utrzymywał mu tempa lecz w końcu i on nie dał rady. Za to ode mnie oderwał się Przemek i doskoczył do Huzara. Tu nie było już dla mnie szansy żeby szarpać, więc jechałem swoim tempem. Przez chwile trzymał się mnie Kamil Kosek tyle że chyba i on pojechał po swojemu więc na szczyt wjechałem trzeci.

Do mety pozostało 21 km w samotnej walce o jak najlepszy czas. Przemek na tym odcinku dołożył mi niemal 10 minut. Już po przyjechaniu na mete był czas aby z nim porozmawiać na temat samego wyścigu i tam się dowiedziałem że był on zeszłorocznym zwyciezcą. Miło było więc jechać w tak doborowym towarzystwie. Wyścig wypadł mi pomyślnie, cieszy miejsce i to że treningi przynoszą jakiś efekt. Gratulacje również dla Grzesia Urbanika który w tym roku trenuje bardzo mało a osiągnał świetny czas i to na dystansie mega. Nie można także pominąć Pawła Kochela bo zajął drugie miejsce na podium na dystansie mini. Tak więc kolarze Sudetów mają za sobą udany weekend i oby tak dalej:)

Wyniki

Czas: 03:42:25
Miejsce OPEN: 6/130
Miejsce M3: 2/33
MAPA:

Krzywy i Przemysław Furtek:

Paweł, ja i ksiadz Olek:

Pierwsza trójka + Bartosz Huzarski:

Końcowy finisz:

Mała część Zieleńca z góry:

Podjazd pod Porębe (zdjęcie by Romek Cyklista):



Komentarze
krzywy
| 18:47 czwartek, 2 sierpnia 2012 | linkuj Platon, oczywiscie ze czytalem twoja relacje bo wlasnie dzieki niej zalapałem że byliśmy w tej samej grupie:) Co do wypadku to z pewnoscia postapiles slucznie i za to wielkie brawa bo nie kazdy by tak uczynił. Ja go nie widzialem bo zdarzył się gdzieś daleko za mną. Natomiast jesli chodzi o naszą grupę to wszytko było fajnie, na pewno jechalismy ostro a nawet za ostro. Szkoda że nie dales troche pociagnac Furtkowi. Ja mialem plan jechać na zmianach tyle że gościu z Opola wisiał na twoim kole i tyle. Takze trzymałem się was do momentu kiedy indywidualnie nie odskoczyłeś. W tym momencie poszedłem za Toba i za chwile cie minąłem, sugerując żebys poszedł ze mną na zmiany...ale zostałeś a szkoda. Tak więc pojechałem od drugiego podjazdu, do praktycznie Mostowic sam i to był chyba błąd bo straciłem sporo sił na koniec. Nie mniej jednak Furtek do mnie dojechał i dalej pracowałem z nim na zmianach i tak do Poręby gdzie na podjezdzie odskoczył z Huzarem i dołożył mi do mety 10 minut. Bedą następne wyścigi, i może znów pojedziemy razem to wtedy wszystko zagra jak należy:) I tak oceniam naszą grupę bardzo dobrze i twoje pociągnięcia za bardzo konkretne.
Platon
| 19:54 wtorek, 31 lipca 2012 | linkuj Zgaduję, że przeczytałeś już moją relację :) Także Husarz nie przeliczył się, szkoda było zostawić chłopaka całego zakrwawionego w tym rowie. Myślę że gdyby nie było wypadku doszedłbym Ciebie tak jak Furtek, a jadąc razem szczególnie na tym długim zjeździe i hopkach urwalibyśmy sporo sekund. Jadąc pozostałe 70km w większości sam miałem tylko 2 minuty gorszy czas od Ciebie (3:44:37) ;) Trochę nie podobał mi się start naszej grupy i się wkurzałem że reszta nie chce dawać mocnych zmian... ale jak sprawdziłem wyniki to pierwszy międzyczas nasza grupa startowa miała najlepszy :D

Pozdrawiam. Tomek
krzywy
| 19:10 wtorek, 31 lipca 2012 | linkuj Dzięki koledzy, ale nie ma co spoczywac na laurach, do wynikow Viranque chociazby to duzo mi brakuje wiec kazda pozycja od 10 miejsca w dół będzie dla mnie powodem do radości. Teraz czas na czasówkę Kowary-Okraj 15 sierpnia ale ten start traktuje czysto sprawdzająco bo jestem słabym czasowcem. Nastawię się jednak na Liczyrzepę tak jak i wy więc z pewnością wrzesień będzie ciekawy:) P.S. Pogratuluj Mikołaj koledze z teamu i koniecznie pomysl o starcie za rok.
Virenque
| 09:55 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Przede wszystkim gratuluje kolejnego już pudła !! :)
Bardzo ładnie pojechałeś, oby tak dalej.
Może za rok termin będzie dla mnie bardziej korzystny i wystartuję, bo jakoś nigdy mi ten Klasyk Kłodzki nie pasuje, a kto wie może bym powalczył :/
Z tego co widzę to wygrał mój kolega teamowy - Michał Kolenda :)
krzywy
| 19:09 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Kris, jaki ja mistrzu...jak przyjedziesz do Jeleniej w swojej optymalnej formie i do tego z cosmicznymi kołami to i mnie pokonasz a wtedy ja powiem "a nie mówiłem?" :) Flanelos-motywacje miałem już od samego startu a osoba Huzara była kompletnym zaskoczeniem bo nikt o nim nie wiedział. Gość jest niesamowity, i faktycznie jeszcze bardziej zmotywował mnie do kręcenia. Co do treningów to są one niestety coraz częściej w weekend gdyż czasowo u mnie kiepsko. Jak widać czasami się udaje wyskoczyć na 45km więc i to dobre. Forma póki co ok, ale może być jeszcze lepsza.
Flanelos
| 17:45 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Gratulacje za walkę z Huzarem! To musiała być dopiero motywacja...I jak widać Twój "weekendowy" system trenowania na razie się sprawdza. Z tygodnia na tydzień masz więcej pary w nogach. Fajne widoczki w tym Zieleńcu ale jakoś wolę oglądać "naszą" część Sudetów.
kris91
| 16:51 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Mistrzu! Jedyne co mi przychodzi na język to: "a nie mówiłem..?" :D

Brawo, świetny wynik osiągnąłeś ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa kaweg
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]