Krótko w cyfrach...

IMIĘ: MARCIN
NAZWISKO: KRZYWONOS
MIASTO: LUBAWKA
WIEK: 33
WZROST: 183
WAGA: 84
NAJWYŻSZY ZDOBYTY SZCZYT: 2645m
PODJAZD NO1.-EU: ALPE D'HUEZ
PODJAZD NO1.-PL: PRZEŁĘCZ KARKONOSKA
Strona główna

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzywy.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:300.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:23
Średnia prędkość:28.89 km/h
Maksymalna prędkość:66.41 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:100.00 km i 3h 27m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
117.79 km 0.00 km teren
04:00 h 29.45 km/h:
Maks. pr.:59.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Atak na Cerveny Kostelec

Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 1

Środowy poranek zapowiadał się świetnie. Bezchmurne niebo, i jeszcze nie za wysoka temperatura sprzyjały dłuższemu wypadowi. Tak też się stało bo za punkt trasy obrałem sobie Cerveny Kostelec. Bardzo specyficzna miejscowość z pięknym jak sama nazwa mówi czerwonym kościołem w środku miasta. Początkowy etap trasy stopniowo z górki do pierwszej górki w Bernarticach. Jako że świerze siły to pokonana w dobrym tempie a później dalej zjazd. Kiedy myślałem że fajnie bujne się do Trutnova to pepiki postanowili łatać i tak rewelacyjny w stosunku do nas asfalt. Na jednym z zakrętów nieco mnie wyrzuciło ale na całe szczęście nic nie jechało. Koleś jadący autem za mną był o dziwo cierpliwy i pozwolił mi panować na środku szosy:) Później już było git i na wlocie do Trutnova skręciłem w lewo do drogi głównej kierującej na punkt trasy. Od skraju Trutnova do samych Upic jechało się rewelacyjnie szybko. Prędkość nie schodziła poniżej 35km/h, a nogi póki co dawały rade trzymać długi czas ostre tempo. Na szczęście przez jakiś moment, wzdłuż mojej trasy płynęła rzeka co chłodziło "wstępną patelnie" czyli żar z nieba. Minąłem spokojne Upice i zaczął się podjazd. Nie jest to może Przełęcz Rędzińska czy Splinderowy Mlyn ze sporym nachyleniem, ale ciągnący się podjazd. Do Cervonego Kostelca dojechałem o dobrym czasie chociaż miał on dla mnie trzeciorzędne znaczenie. Chwila postoju w celu zrobienia fotki Kościoła i dalej w góre. Tradycyjnie na skraju miasta czekało spore wzniesienie na krótkim odcinku. O dziwo dało w kość a dodatkowo ta patelnia z nieba...Później już tylko zjazd serpentynami do ładnej wioseczki Bystre a po niej czekał już Starkov. Mówią że cudze chwalicie a swego nie znacie...ja jednak zawsze będe podkreślał (albo chociaż narazie) że Czesi mają rewelacyjne tereny do uprawiania kolarstwa. Asfalt jest o niebo lepszy od naszego, wszędzie wszystko zadbane a te małe wioseczki górują niejednokrotnie od naszych mniejszych miast...Starkov to wioska u stup okolicznych gór, piękna okoliczna zieleń powoduje że aż chce się tu zostać na dłuższą chwilę. Wioske w niedalekiej okolicy sąsiaduje z Adrspach i Teplicami nad Metują gdzie właśnie dalej zmierzałem. Ponownie czekały na mnie serpentynki w terenei otwartym a potem lesie. Dalej jechało się już ładnie z góry i po pagórkowatym terenie. Przekroczenie granicy wstępnie planowałem w Starostinie ale ostatecznie wybrałem Zdonov. Po stronie polskiej pojawił się Mieroszów z którego ruszyłem na moją rodzinną Kamienna Górę. Na trasie już był niezły upał i zmęczenie też było spore. Zapas bidonów powoli się kończył ale jeszcze zaliczyłem premie górską w Raszowie ;) z którego pocisłem do domu czyli Lubawki. Ogólnie było fajnie, tradycyjnie sam, bez kompani braci bo czasy kiedy jeździliśmy w większym gronie raczej bezpowrotnie minęły. Na weekend planuje kolejny wypad w Czechy ale może tym razem z Grześkiem o ile przyjedzie z Wrocławia. Zobaczymy...

Dane z licznika:
Dystans: 117.79km
Czas: 4:00:31h
AVG: 29.38 km/h
MAX S: 59.62km/h
MAPKA:



Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
01:25 h 29.65 km/h:
Maks. pr.:66.41 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Intensywna wspinaczka

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 2

Trasa:Lubawka-Przełęcz Okraj-Lubawka
Dzień po maratonie w Jeleniej Górze wyjechałem z żoną nad morze. Po tygodniowym wypoczynku na północy dziś nadszedł czas kolejnej rekreacji a więc powrotu to treningu. Brakowało mi już roweru więc przy pierwszej okazji postanowiłem zrobić krótki ale intensywny trening. Miałem dwa miejsca do wyboru i ostatecznie zdecydowałem się na 21km podjazdu na Okraj. Pogoda o 18 była wręcz idealną do takiego wypadu. Ciepło, lekki wiaterek sprzyjały od samego początku. Poza tym na tej trasie tradycyjnie spokój co było najważniejsze. Do Szczepanowa jechałem bez szaleństw, ale od już od Miszkowic narzuciłem sobie konkretne tempo które fajnie utrzymałem do rozdroża. Czas z Lubawki do tego miejsca wynosił 37 minut ze średnią 25km/h Później tempo nieco zmniejszyłem, bo niestety zajechać się na tym odcinku bardzo łatwo a nie o to chodziło. Ogólnie na trasie spokój, minąłem raptem jednego kolarza na góralu i drugiego który zjeżdżał z Okraju oraz wiewiórkę która przeszła tuż przed nosem ;)3km od szczytu zacząłem jednak słabnąć i nie było już tak dobrze jak wcześniej. Nie mniej jednak tempo git jak na tygodniową przerwę od roweru. Na szczycie spokój cisza, to co lubie i piękny widok który nigdy się nie nudzi. Chwila odpoczynku i praktycznie zjazd przez cały czas aż do górki w Szczepanowie która niby nie jest jakaś wielka ale zawsze denerwuje. Poniżej dane z etapu:

Lubawka-Przełęcz Okraj-Lubawka:
Dystans: 42km
Czas: 1:25:32h
AVG: 29,47km/h
Max pręd: 66,41km/h

Lubawka-Rozdroże na Okraj:
Dystans:
Czas: 37min
AVG: 25km/h

Lubawka-Przełęcz Okraj:
Dystans: 20,91km
Czas: 53.50min
AVG: 23.32km/h

MAPKA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
140.22 km 0.00 km teren
04:58 h 28.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Maraton Liczyrzepa - edycja 2

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 2

Klasyfikacja generalna(rower szosowy, dystans mega):
Miejsce: 38
Miejsce w kategorii: 12
Czas:04:58:17h

Na spokojnie, po zakończeniu zawodów nasze trio z grupy startowej:)
Od lewej Grzesiek Urbanik (kolega z Kamiennej Góry), Mariusz Wojtczak (Zielona Góra) i ja:)


Maraton konkretny, na pewno wystartuje tu za rok. Tegoroczny był moim debiutem w tej imprezie. Bardzo sobie chwale tutejsze górki. Kapela to niezly podjazd ale na tym etapie najtrudniejsze były trzy ostatnie z kulminacją pod Przesiekę. Wynik w pełni mnie satysfakcjonuje bo pojechałem tyle ile mogłem. Niemal od początku nasza bardzo nieliczna grupka 5 osób zmniejszyła się do 3 i tak cały niemal etap pracowaliśmy razem. Dopiero od Piechowic stopniowo zaczęliśmy się rozdzielać. Najpierw Grzesiu musiał się zatrzymać by napełnić bidony przy jednym ze strumieni. Ja wraz drugim kolegą postanowiliśmy jechać dalej mimo iż u nas tak samo wiało pustkami. Mimo dobrych chęci greg (05:03:30h) nie dojechał choć był blisko:) Z perspektywy czasu oceniam że za ostro pojechałem na początku maratonu. To się odbiło na ostatnich podjazdach. Z góry szło bardzo dobrze ale każde kolejne wzniesienie nie pozwalało mi dojść do Mariusza(4:56:15h).