Krótko w cyfrach...

IMIĘ: MARCIN
NAZWISKO: KRZYWONOS
MIASTO: LUBAWKA
WIEK: 33
WZROST: 183
WAGA: 84
NAJWYŻSZY ZDOBYTY SZCZYT: 2645m
PODJAZD NO1.-EU: ALPE D'HUEZ
PODJAZD NO1.-PL: PRZEŁĘCZ KARKONOSKA
Strona główna

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzywy.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

''101-200km''

Dystans całkowity:4343.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:49:26
Średnia prędkość:27.88 km/h
Maksymalna prędkość:76.59 km/h
Suma podjazdów:49830 m
Maks. tętno maksymalne:185 (93 %)
Maks. tętno średnie:148 (75 %)
Suma kalorii:34247 kcal
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:124.11 km i 4h 29m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
120.40 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1931 m
Kalorie: 3345 kcal

Przełęcz Kowarska-Sosnówka-Przełęcz Karkonoska-Splinderovy Mlyn-Vrchlabi-Zacler-Lubawka

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 5

Dziś miałem dużo czasu więc nie zmarnowałem okazji i ruszyłem na ciekawą górską przejażdżkę. Pogoda dziś dopisała, choć wiatr wiał inaczej niż wskazywał icm i od Karkonoskiej do Lubawki jechałem...pod wiatr. Sam podjazd przeleciał fajnie, było kilku kibiców z Lubawki lub okolic. Koło Rudnika miałem już mało wody ale poratowała mnie starsza kobieta wlewając wode limonkową (a to miłe zaskoczenie). Potem już jakoś poleciało i misja zakończona.

Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
126.90 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1627 m
Kalorie: 3228 kcal

Zdonov-Teplice-Police-Vysokra Srbska-Nachod-Radków-Broumov-Mieroszów-Styk-Lubawka

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 0

Wreszcie zebraliśmy się w większej grupie z Ostrego Koła i ruszyliśmy w Góry Stołowe. Oby takich wypadów więcej. Super.
Po drodze kilka fajnych podjazdów ale i nie brakowało przygód na zjeździe do Radkowa. Innymi słowy ciekawie.  Do następnego :) 
Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
108.40 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1169 m
Kalorie: 2509 kcal

Trutnov-Mostek-Pecka-Trutnov-Lubawka

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 27.07.2015 | Komentarze 0

Wypad z Markiem z Ostrego Koła. Zwiedziliśmy piękne tereny i ogólnie jazda w przyjemnej atmosferze. Oby takich wypadów więcej.
Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
130.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1974 m
Kalorie: kcal

KRAKONOŠŮV CYKLOMARATON 2014

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 1

W końcu, w ten dzień, nadeszła dłuugo wyczekiwana chwila czyli kolarska uczta zwana Krkonosuv Cyklomaraton (choć z maratonem nie miala nic wspólnego). Pierwsza informacja o tym wyścigu pojawiła się stosunkowo dawno bo w marcu podczas grupowego treningu po Czechach. Wieść o nim, nadeszła od samego Macka który mile nas zaskoczył. Analizując w domu etap jaki czeka nas 02.08 stwierdziłem bez zbędnych kalkulacji-to będzie rzeźnia:) I tak też było dzisiaj, bowiem na starcie stawiło się dokładnie 303 kolarzy-w tym ja;), którzy mieli do pokonania bardzo wymagający 130km etap. Dodatkowo pięknie grzało słońce co mnie akurat cieszyło bo zdecydowanie wole taką pogodę a niżeli miałoby lać co w połączeniu z długimi, wąskimi a przede wszystkim leśnymi zjazdami o wypadek byłoby nietrudno. Dodam , że do Trutnova gdzie miał miejsce start i meta wybraliśmy się w gronie 3 osobowym tj, Maciek, Fredek i ja. Poza tym zawitał też Paweł z Kowar i Ariel z Jeleniej co dodawało naszemu gronu dodatkowej pikanterii:) Tyle tytułem wstępu, czas po opisać co działo się na trasie, a działo się dużo.


Od momentu startu poszło mocne tempo i tak aż do długiej prostej na Vlcice gdzie wóz techniczny nas eskortował. Od tamtej pory był tylko ogień, a czołowa grupa znikła nim się obejrzałem. Mimo to grupa w której ja jechałem szła bardzo ostro i Vlcice minęły nim sie obejrzałem. Niestety trochę się poszarpało i trzeba było gonić pierwszą grupę za czołówką. Po mądrej jeździe na zmianach moja 8 osobowa grupa doszła ich u podnóży Babi. Można było chwile odetchnąć bo do tego miejsca nieco przesadziłem z wysiłkiem. Pod Babi wdrapaliśmy się dość fajnie, a za plecami na nasz plus mieliśmy spokój. Trasa w kierunku Lubawki to już sama przyjemność, nie ma tu żadnych górek a leci się w miarę prosto albo z góry. Żeby nie było za pięknie bo tak nigdy przecież nie ma, w momencie kiedy zbliżaliśmy się do mostku tj miejsca gdzie przeważnie się spotykamy i gdzie był właściwy skręt w lewo w stronę Szczepanowa nasz prowadzący motocyklista dał ciała bo pojechał prosto aż do dworca a kiedy się zorientował...było już za późno. Musieliśmy jechać przez miasto i nawracać co spowodowało dużą stratę czasu, a kiedy już dojechaliśmy ponownie do właściwego skrętu od Czech nadciągała fala tj druga duuuża grupa. Niestety, doszli nas jeszcze przed Szczepanowem i tak się połączyliśmy. We wspomnianej wiosce, mamy nielubiany przeze mnie podjazd który pokonuje z płyty co rzadko mi się zdarza. Stopniowo przeciskam się prawą stroną i dojeżdżam niemal na sam przód co ułatwia mi późniejszy zjazd do Miszkowic. Myślę sobie, zostanę tu dłużej i jadę gdzieś na 5-8 pozycji. Im bliżej rozdroża tym tempo mocniejsze, ja sam czułem że to trochę nie na mnie i odpuściłem jadąc swoim tempem. Tracę więc kontakt z czołówką pościgową co jak się okazuje przepada bezpowrotnie.


Można się zastanawiać czy nie powinienem był utrzymać pozycji co później ułatwiło by zjazd z Okraju...a może bym się na tyle ujechał że późniejszy Pec okazałby się klęską? Wybrałem więc wspomniany pierwszy wariant i pojechałem swoim tempem. Na szczycie Okraju pobrałem w biegu bidon i puściłem się w dół. Niestety tak jak myślałem w samotności i pod duży wiatr będzie ciężko. Stopniowo zbliżałem się do dwójki kolarzy i na pierwszym krótkim wypłaszczeniu w koncu ich doszedłem. Od tej pory lecieliśmy po zmianach ale to poszło na nic gdyż tuż przed skrętem do Peca doszła nas grupa 6 osobowa. Teraz czas na najważniejszy moment wyścigu-wspinaczka na Prazską Boudę. Do podnóży Peca idzie nam dobrze, zmiany jak należy i w końcu jest, właściwy podjazd a właściwie wspinaczka. Mając w nogach 75km, mocne tempo czułem że to będzie wóz albo przewóz. Żeby było śmiesznie, tuż przed pierwszym "sztywniakiem" poczułem delikatnego skurczybyka. Na całe szczęście odpuścił ale zaginałem się mocno aby wjechać ten podjazd jak należy. Przede mną kolarze śmigali zygzakiem, i nie inaczej było ze mną. Momentami krótkie 30% dawało tak w dupe że miałem koszmarne myśli. Podczas treningu ten podjazd robił na mnie niesamowite wrażenie ale teraz jego moc była większa o 100%. Najsztywniejszy moment przetrwałem, potem było już tylko 11-15% bo co to jest...Przy okazji muszę podziękować Wackowi który stał w tym miejscu. Poratował mnie wodą choć sporą jej część wylał i na mnie tak, że aż przeszły mnie dreszcze. Każdy robił ten podjazd własnym tempem, tu nie było ścigania tylko walka ze samym sobą. Czułem się jak pod Alpe d Huez w 2007 roku :) tyle że tam miałem 14km do wjechania i też było super;)


Zmordowany wjechałem na szczyt pobrałem jakiś napój w kubku który niemal od razu mi się wylał bo nie mam zwyczaju stawać przy bufetach. Picie w biegu podczas "koślawego" zjazdu to nie picie. Chwile trudnej szosy i znowu podjazd, ale krótki. Dalej to już praktycznie downhill wąską, górską drogą ale jakże zadbaną. Jechałem pewnie, choć i tak trafił się gość który mnie doszedł i z którym pokonywaliśmy ten zjazd po zmianach. Po dojechaniu do Dolnego Dvoru minąłem bufet uznajac ze wody mi wystarczy-błąd. Czech się zatrzymał a ja i tak musiałem na niego poczekać więc trochę żałowałem. Poszliśmy po zmianach, po mocnych zmianach żeby dość jakąś grupę ale niestety nic z tego nie wyszło, za to nas dopadło 6 kolarzy z którymi jechaliśmy dalej. Pole golfowe, bo tu nas dorwali, był kolejny podjazd, już nie tak groźny ale jakże wyczuwalny mając w nogach poprzednie góry. W pewnym momencie się zszokowałem, dopadły mnie dwa mocne skrórcze w obu nogach tuż nad kolanami. Szok, czegoś takiego jeszcze nie miałem i naprawdę się zmartwiłem. Wstałem z siodła i kręciłem, na spokojnie i puszczały, na siedząco jednak nawrót i tak w kółko. Przetrwałem ten trudny moment i szykowałem się do niebezpiecznego zjazdu. Trasa na tym odcinku wąska i obdarzona wieloma zielonymi znakami (dziury). Wiedziałem co mnie czeka i nie pchałem się do przodu. Jechałem spokojnie z tyłu i na całe szczęście. Jeden z naszych jechał tak ostro że nie wyrobił zakrętu i poszedł niczym Armstrong prosto w dół po trawie. Dopadł nas w okolicach Rudnika i jak się okazało kompletnie nic mu się nie stało;)


Od tego miejsca kierowaliśmy się w stronę Mladych Buków. Tempo mocne, zmiany jak należy tyle że beze mnie i Pawła B. Obaj czuliśmy ten wyścig mocno w nogach i grzecznie siedzieliśmy na tyle. Dojechaliśmy do Vlcic już bez dwóch kolarzy którzy odpadli przez mocne tempo. Na zjeździe znowu zrobiło się niebezpiecznie bo o mało Czech na mnie nie wpadł na jednym z zakrętów. Skończyło się na strachu. Teraz pozostał hopkowaty teren aż do Trutnova, ze dwa razy wyszedłem na zmianę żeby chociaż trochę wspomóc naszą grupę i w jakims sensie podziekowac za pracę. Do mety nic się już nie zmieniło, całą grupką pofrunęliśmy ku mecie. Arrive:) 
Wyścig organizacyjnie na 5, niczego nie brakowało, po raz enty można napisać jak świetnym wzorcem są dla nas czeskie wyścigi. Krkonosuv dał mi ostro w kość, ale też mocno podbudował i zmotywował do jeszcze większej pracy na treningach. Na pewno wrócę tu za rok bo to impreza najwyższej rangi. Pozdrowienia dla wszystkich chłopaków z którymi dziś startowałem.

Foto: http://www.krakonosuvcyklomaraton.cz/
Czas: 04:08:32
Miejsce: 69/303 (open)  29/108 (kat.)
AVG garmin: 31,7km/h
Pełne wyniki



Dane wyjazdu:
140.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2088 m
Kalorie: kcal

Wałbrzych-Michałkowa-Pieszyce-Walim-Głuszyca-Rybnica-Lubawka

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 2

Drugi dzień po górach. Długo wyczekiwany trening  w okolicach Walimia w koncu zrealizowałem. Przyjemnie się smiga po tych terenach a w szczególności zachwalam długi podjazd pod Jugowską...zresztą, każdy podjazd tego dnia był niezwykle okazały i wart ponownego odwiedzenia w przyszłości. Trening tym razem solo, a jutro dzień przerwy bo nogi muszą odpocząć a i praca jak co tydzień. Póki co korzystam z okazji dopóty małżonka i dzidzia relaksują się u teściów ;) 
Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
118.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1836 m
Kalorie: kcal

Okraj-Pec-Lanov-Rudnik-Trutnov-Babi-Lubawka

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 0

W dzisiejszy piękny poranek, zebraliśmy się w gronie Lubawskich kolarzy na dawno wyczekiwany etapik. 
Ekipa lubawskich orłów wystąpiła w składzie: Fredek, Maciek, Andrzej, Kamil, Marek i ja. Do pokonania mieliśmy kilka niezłych podjazdów m.in Okraj i Pec z Husovą Boudą w tle. W komplecie niestety nie dojechaliśmy gdyż Marek musiał zawrócić do domu. Trzeba też dodać, że pomimo wczesnego wyjazdu słońce piekło niemiłosiernie choć osobiście bardzo mi taka pogoda odpowiadała. Na koniec fotka uwieczniająca  moich dzisiejszych kolegów:
Patrząc od lewej,dwóch młodzików - Andrzej, Kamil, i dwóch mastersów (czyt. dziadków): Fredek, Maciek. ;)
 
Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
116.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1653 m
Kalorie: kcal

Mezimesti-Police-Cerveny Kostelec-Rtyne-Radvanice-Trutnov-Lubawka

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 13.07.2014 | Komentarze 3

Wreszcie udalo sie spotkac i potrenować z chłopakami z Jeleniej Góry tj. Arielem i Mateuszem. Do wyboru mieliśmy dwie traski a decyzja padła na czeską po fajnych interwałach. Pogoda dopisała, a do zaliczenia  kilka fajnych hopek i podjazdów, nie raz powyzej 10%. To moj trzeci trening powyzej 100 km, a w planie kolejny, tylko kwestia znalezienia czasu:) Mam nadzieje ze tym treningiem zaczne w miarę systematyczne przygotowanie do sierpniowych startów. Pozdrawiam moich dzisiejszych towarzyszy na szosie.
Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
116.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2181 m
Kalorie: kcal

Okraj-Cerny Dul-Lanov-Pec-Lubawka

Niedziela, 15 czerwca 2014 · dodano: 15.06.2014 | Komentarze 2

Niedzielny trening w gronie kilku chłopaków czyli w składzie: Marek, Fredek, Rafał,  Paweł oraz ja. Trasa bardzo ciekawa bo malowniczo górska, częściowo powiązana z sierpniowym wyścigiem ale zaliczona w kierunku odwrotnym. Niestety Marek musiał zakończyć swój udział w treningu już na Okraju, co trochę jest niepokojące bo dawno go nie widziałem w takim stanie-wydaje się, że główną przyczyną jest przetrenowanie także teraz czeka go kilkudniowy odpoczynek od szosy.

Ogólnie trening zrobiony w spokojnym, równym tempie gdyż każdy z nas jest różnym poziomie wytrenowania więc nie było co "fisiować":) aczkolwiek były chwilami momenty mocniejsze jak to w naszym gronie bywało:) W Pecu pod Śnieżką ja i Fredek musieliśmy się rozstać kolegami gdyż żony z dziećmi czekały od dobrej chwili i groziło nam wojną domową ;) Wyszło fajne przewyższenie, drugi trening w tym roku na dystansie powyżej 100 km i tak myślę ze niebawem zrobię jeszcze raz tą traskę z małymi poprawkami by sprawdzić mocniej nogę. Dzięki koledzy za wspólny wypad.
Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
118.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2711 m
Kalorie: kcal

Cerny Dul-Cerna Hora-Modre Sedlo-Okraj

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 2

Po wczorajszych zawodach w Trzebnicy, pozostał niewykorzystany "potencjał energii" więc trzeba było go jakoś wykorzystać. Z pomocą przyszedł przypadkowy telefon od Mikołaja (Virenque), który zaproponował górski trening w "moich okolicach". Bez dwóch zdań przystałem na propozycje bo kto jak kto, ale nizinny pogromca podjazdów to gość z którym nie można się nudzić podczas takiego treningu jak dziś, a przy tym mogłem przekonać się jak w świetnej dyspozycji jest o tej porze roku.

Wyruszyłem chwile po 8, obierając kierunek Zaclerz-Janskie i Cerny Dul gdzie akurat się spotkaliśmy i od tego momentu zaczeliśmy wspolny trening. Pierwsza poważna góra tego dnia to Cerna Hora. Kolejny plan już dużo poważniejszy-Modre Sedlo. Z początku podchodziłem do tego podjazdu bardzo sceptycznie bo dwie wielkie góry tego dnia + Okraj na powrót to trochę dużo jak na jeden raz. Zaryzykowałem choć dylemat trzymał mnie bardzo długo. Modre to katorżniczy podjazd, który wyżera z ciebie wszystkie najlepsze składniki a potem "każe wracać" skąd przyjechałeś. Na górze piękne widoki, zresztą zrobiliśmy fotki.



Po takiej górze przyszedł długi zjazd o którym nic więcej nie napisze bo Mikołaj się uśmieje. Na szczęście dojechałem do Peca a tam po minięciu kostki było już tylko przyjemnie. 
Ostatni poważny tego dnia podjazd to Okraj. Wydaje się on być malusi przy tym co zrobiliśmy dlatego zaliczyliśmy go płynnie i bez żadnych problemów. Z Przełęczy zjazd do rozdroża gdzie nasze drogi się rozdzieliły. Ja pojechałem do Lubawki, zaś Mikołaj na Jelenią. Należy dodać że tego dnia miał oprócz wymienionych wcześniej podjazdów dodatkowo Karkonoską przez Przesiekę. Także chyle czoła i życze powodzenia na zawodach bo power jest wielki.

Wrzuciłem swoje dane na strave i wpadło kilka drugich miejsc oraz pierwszy KOM. Żeby było śmiesznie to pod Szczepanów.
Szczerze powiedziawszy mając tyle w nogach nie sądziłem że to się może w ogóle udać. Teraz czas na relaks bo w domu ostatnio bywam dopiero po 20...


Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
127.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Liczyrzepa 2013 - Karpacz

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 8

4 maraton kolarski Liczyrzepa już za mną. Zgodnie z zapowiedziami, sobota przywitała kolarzy pięknym bezchmurnym niebem. Do Karpacza gdzie w tym roku zorganizowany został maraton, zjechało wielu kolarzy z całej Polski. Na zawody przyjechałem wspólnie z kolegą Grzesiem Urbanikiem, który tak jak i ja startował na dystansie mega czyli 127km.

Tegoroczna odsłona Liczyrzepy zawierała trzy konkretne podjazdy: Miedziankę, Przełęcz Rędzińską i Orlinek. Pierwsze dwa podjazdy, zgodnie z dystansem zaliczałem dwa razy zaś Orlinek pozostał na koniec gdzie usytuowana była meta. Los sprawił, że wylądowałem w pierwszej grupie startowej. Równo o 9:00 wyruszyliśmy z Karpacza w kierunku Ścięgien i Kowar. Tempo z miejsca mocne więc pomyślałem, że będzie ciekawie:) Jeszcze przed Przełęczą Karpnicką grupka się zmniejsza, i jedziemy w 5. Na zjeździe wbija mi się pszczoła w klatkę piersiową ale to jakby mniejszy problem;)Zmiany dają jedynie Maciek Wójcik, Darek Malinowski i ja, zaś reszta ciągle się wiezie...
Pierwszy poważniejszy podjazd pod Miedziankę powoduje że grupą znowu się zmniejsza.

Wjazd na szczyt i spokojnie lecimy do Wieściszowic gdzie niebawem zawitamy u podnóży Przełęczy Rędzińskiej. W momencie kiedy wjeżdżamy na nowy asfalt zaczyna się właściwy podjazd i pierwsze stromizny. Każdy jedzie swoim tempem, a jako że jest to pierwsza pętla to idzie całkiem sprawnie. Tuż przed szczytem na pierwszym "wypłaszczeniu" o ile można tak powiedzieć, spotykam Edka z kolegami którzy mnie dopingują:) Na szczycie strefa bufetu, i kolega który mocno mnie wspiera za co bardzo mu dziękuje (proszę o jakiś znak na priwa lub w poście).
Moi kompani z grupy startowej zostali nieco z tyłu dlatego zjeżdżam samotnie. Na trasie doglądam czy nikt nie dojeżdża lecz nikogo nie widzę. Dopiero w Leszczyńcu dostrzegam Darka i postanawiam zwolnić i zaczekać. Dalszą część trasy jedziemy po zmianach i tak dojeżdżamy do szczytu Przełęczy Kowarskiej. Na początku zjazdu pojawia się trzeci kolarz z naszej grupy Maciek i już pracujemy we trzech. Przed nami druga pętla. Tempo trzymamy dość dobre, lecimy po zmianach i nim człowiek się zorientował a już wjeżdżamy pod Karpnicką. Za chwile mamy Miedziankę i tu nieco zwalniamy, bo najgorsze przed nami.
Pierwsze objawy zmęczenia następują właśnie przed Przełęczą Rędzińską a nasza trójka dzielnie pracuje po zmianach. Nikt nie zamierza podkręcać tempa więc równo, we trzech kręcimy na tym bardzo trudnym podjeździe. Jest ciężko ale nie tragicznie:) W miejscu gdzie był wcześniej Edek, stoją teraz ksiądz Olek, Michał i Ramzes co dodaje mi więcej motywacji i sił do dalszej jazdy-dzięki.

Na szczycie postanawiam się zatrzymać wraz z Mackiem by napełnić bidony. Tu jeszcze raz dostaje wsparcie od kolegi i ruszam w dół do chłopaków. Darka zaczynają łapać pierwsze skurcze, Maciek idzie równo i mocno a i ja zaczynam mieć mały kryzys. Na szczęście po 5 km wszystko wraca do normy i jest ok. Od Leszczyńca prowadzę chłopaków na szczyt i tam żegnamy się z Mackiem który zostaje na strefie bufetu bo przed nim jeszcze jedno okrążenie-pełen szacun! Zjazd do Kowar bez szaleństw, muszę rozmasować prawą nogę bo łapie mnie pierwszy skurcz, wylewam na siebie butelkę wody i dalej w drogę. Od Kowar jedziemy wraz z Darkiem po zmianach, i tak to wygląda aż do podjazdu do Karpacza.
Na 118km dojeżdża do nas dwóch kolarzy-jeden jadący na dystansie Giga, a drugi na Mega czyli mój rywal. Niestety oznacza to, że jestem nieco w plecy ale nie składam broni.

Pomimo mocnego tempa jakie narzucił Szymon Figurski z nr 51 nie dałem mu za wygraną. Darek postanowił jechać swoim tempem zaś kolega z dystansu giga pociągnął za nami jedynie przez chwile. W Karpaczu poczułem, że jest dobrze i może przy "dobrych wiatrach" spróbuje odjechać Szymonowi. Nic bardziej mylnego, za tunelem do ronda gdzie jest właściwy skręt na Orlinek uzyskałem minimalną przewagę i to było wszystko by chociaż zniwelować stratę. Na najsztywniejszym zakręcie, już do mety, Szymon zostawił mnie na kilka metrów i było po wszystkim. Na mecie zameldowałem się z czasem 4:24h co dało mi 13 miejsce open i 5 w kategorii.

Mogę z całą pewnością powiedzieć, że wynik mnie zadowala. Trasa tegorocznej Liczyrzepy była wyjątkowo trudna, podjazdy jakie musiał pokonać każdy uczestnik sprawiły że na trasie wylano sporo potu. Miedzianka, Przełęcz Rędzińska, legendarny Orlinek i do tego piekielny żar z nieba swoje zrobiły przez co każdy kto ukończył ten wyścig, może poczuć się jak zwycięzca:) Pozdrowienia dla moich towarzyszy na trasie oraz wszystkich którzy wspierali mnie na trasie. Dzięki!

CZAS: 04:24:54h
MIEJSCE: 13(open)5 (kategoria)
AVG KM:28,09
WYNIKI oraz tu: WYNIKI
MAPA: