Krótko w cyfrach...

IMIĘ: MARCIN
NAZWISKO: KRZYWONOS
MIASTO: LUBAWKA
WIEK: 33
WZROST: 183
WAGA: 84
NAJWYŻSZY ZDOBYTY SZCZYT: 2645m
PODJAZD NO1.-EU: ALPE D'HUEZ
PODJAZD NO1.-PL: PRZEŁĘCZ KARKONOSKA
Strona główna

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzywy.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:1058.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:37:44
Średnia prędkość:28.06 km/h
Maksymalna prędkość:70.29 km/h
Suma podjazdów:11180 m
Maks. tętno maksymalne:185 (93 %)
Maks. tętno średnie:150 (77 %)
Suma kalorii:23390 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:88.23 km i 3h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
113.48 km 0.00 km teren
03:49 h 29.73 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Klasyk Kłodzki 2011

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 0

30 lipca odbyła się kolejna edycja Klasyka Kłodzkiego. Po Liczyrzepie w Jeleniej Górze, klasyk był moim drugim maratonem w tym roku. Do bazy noclegowej w Lasówce niedaleko Zieleńca zajechałem wraz z kolegą Grześkiem Urbanikiem w piątek wieczorem. Następnego dnia czekał nas start w maratonie. Grupa startowa do której byliśmy przydzieleni miała wyruszyć o 8:30. Niestety z powodu problemu z samochodem spóźniliśmy się 4 minuty. Po pojawieniu się na lini startu i zgłoszeniu spóźnienia, sędzia pozwolił nam od razu ruszyć więc bez chwili zastanowienia tak uczyniliśmy. Od samego początku towarzyszyła nam mżawka a chwile potem deszcz który nie odpuścił już do końca etapu. Początek trasy to szybki zjazd w kierunku granicy z Czechami. Jadąc na zmiany staraliśmy się dojechać do jakiejś większej grupy, ale bezskutecznie. Dopiero na pierwszym podjeździe dołączyła do nas grupa 4 kolarzy którzy nadawali mocne tempo. Po każdej "premi górskiej" zjazd który niestety w moim wykonaniu był słaby. Ciągle padało i nawierzchnia była niebezpiecznie śliska dlatego wolałem uniknąć upadku, choć raz byłem tego bardzo bliski, ale uratował mnie kawałek pobocza...I tak ciągle traciłem do swojej czwórki na zjazdach a zyskiwałem na podjazdach. Tempo ciągle dobre, w pewnym momencie zrobiła się nas 5 a czasami 6 w składzie a byli to przewaznie ci których wyprzedzaliśmy i starających się utrzymywać nasze tempo. Na przed ostatnim podjeździe po stronie czeskiej grupa nieco zmalała, i wjechaliśmy w trójkę. Kolarze którzy jechali wraz ze mną jak później sprawdziłem po numerach byli z Wrocławia i Jelcza Laskowice. Trzeba przyznać, że mocno pracowali przez cały etap. Szczególnie pochwalił bym gościa w niebieskim stroju z zespołu BDC team i drugiego w czerwono białym z napisem harfa haryson. Przez dłuższy czas towarzyszył mi kolega Grzesiek Urbanik więc nasza grupa w barwach Mroza i BDC wyglądała bardzo "zawodowo" ale na tym zakończył bym takie porównania:) Przez cały czas czułem się dobrze, noga świetnie podawała i starałem się robić dobre zmiany. Fajnie razem się współpracowało, ale kiedyś musiał nastąpić koniec tego dobrego. Bodajże na ostatnim leśnym zjeździe dwójka kolarzy w stroju "BDC" i "Harfa" oraz trzeci z "Jelcza" ostro zjeżdzała w dół i wiedziałem, że tym razem będzie ciężko ich dojść bo znacząco się oddalali. Nieco z tyłu został ten trzeci, ale nim do niego doszedłem na prostym odcinku to trochę minęło. Wspomniana wcześniej dwójka znikła i to mnie trochę martwiło bo do Poręby można było jeszcze trochę powalczyć razem a wtedy wiedziałem że będzie dobrze i ciekawie. Jak wspomniałem udało mi się złapać trzeciego z nich i do podjazdu po Przełęcz Poręba robiliśmy zmiany. Dołączył się jeszcze jeden którego wyprzedziliśmy. Na jednej ze zmian na początku podjazdu postanowiłem podkręcić trochę tempo bo czułem się na siłach i wierzyłem że dojdę dwójkę harpaganów. Tempo okazało się na tyle dobre że "jelcz" i plaster zostali z tyłu. W końcu na ostatnich 300m zobaczyłem dwójkę BDC i Harfy ale na szczyt wjechali pierwsi z dobrą chwilą przewagi. Ta przewaga okazała się nie do odrobienia na dalszej części etapu. Wjechałem na szczyt Poręby i nie zatrzymując się na bufecie próbowałem jeszcze dojechać do tej dwójki. Bezskutecznie zniknęli za jednym z zakrętów w oddali...Od szczytu Poręby do samej mety jechałem sam starając się mknąć ile sił w nogach. Wiedziałem, że jest dobrze i do samego końca liczyłem na okazję złapania jakiejś grupy. Pod sam koniec etapu kiedy wyjechałem z lasu tuż przed wjazdem do Zieleńca ukazał się niebieski BDC:) Jego kompan był szybszy o 40 sekund. Cóż...zabrakło mi do nich niewiele. Na mecie uścisneliśmy sobie dłonie bo tego dnia odwaliliśmy dobrą robotę. Czas jaki wykręciłem tego dnia to 03:49:19h lecz sędziowie doliczyli mi oraz Grześkowi 4 minuty kary za spóźnienie na linię startu. Niestety z sędziami tego dnia nie dało się dyskutować więc niech będzie tak jak jest czyli oficjalnie 03:53:19h. Jestem bardzo zadowolony z wyniku jaki zrobiłem, i organizacji wyścigu. Zabezpieczenie trasy było super, a to istotne bo Liczyrzepa w Jeleniej Górze pod tym względem była daleko z tyłu. Próbując porównać te dwa maratony pod względem trudności uważam, że w tym przypadku Liczyrzepa była trudniejsza. Mam nadzieje, że za rok zawitam tu poraz drugi i...że nie będzie padało tak jak wczoraj. p.s. przez przypadek jadąc do bazy zresetowałem sobie parametry pulsometra więc tym razem bez statystyk.

Wyniki oficjalne
Dystans: MEGA
CZAS:03:53:19h
MIEJSCE KATEGORIA:5/15
MIEJSCE OPEN:11/82

MAPKA:

Krzywy, "harfa" i spółka ..;)


Dane wyjazdu:
42.19 km 0.00 km teren
01:42 h 24.82 km/h:
Maks. pr.:61.56 km/h
Temperatura:
HR max:158 ( 80%)
HR avg:125 ( 63%)
Podjazdy:700 m
Kalorie: 915 kcal

Okraj po luzacku :)

Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 2

Jeszcze dwa dni temu mówiłem sobie, że do soboty czas odpoczynku od roweru ale dziś znowu mnie wzięło na kręcenie więc postanowiłem ten ostatni raz przed klasykiem kłodzkim wyruszyć w krótką trasę. Początkowo wybrałem czeskie przygranicze, ale doszedłem do wniosku, że to za krótko i wybrałem spokojną jazdę na okraj i z powrotem. Pogoda dziś ok, a jedynie na szczycie było trochę chłodno. Teraz odpoczynek dla nóg i tak aż do soboty.

Dystans: 42.19km
Czas: 1:42:54
AVG: 24.45
MAX SPEED: 61.56
KCAL: 915
MAX HRT: 158
AVH HRT: 125
STREFY%: HEALTH 47%,FITNESS 11%,POWER 0%
MAPKA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
91.32 km 0.00 km teren
03:28 h 26.34 km/h:
Maks. pr.:57.68 km/h
Temperatura:
HR max:167 ( 84%)
HR avg:126 ( 63%)
Podjazdy:1000 m
Kalorie: 2008 kcal

Lubawka-Boguszów Gorce-Teplice-Chełmsko Śląskie...

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 1

Kolejny dzień treningu. Nogi już trochę zmęczone więc trzeba powoli pasować przed klasykiem. Dziś bez jakiś większych górek i szaleństw. Zrobiłem kilka tempówek i na koniec depnięcie z Łącznej pod Strażnicze Naroże w czasasie dokladnych 5 minut. p.s. tuż za Mezimesti o mało nie rozjechałem wielkiej żmiji...ble.

Dystans: 91.32km
Czas: 3:28:47
AVG: 26.24
MAX SPEED: 57.68
KCAL: 2008
MAX HRT: 167
AVH HRT: 126
STREFY%: HEALTH 33%,FITNESS 11%,POWER 0%

MAPKA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
87.81 km 0.00 km teren
03:42 h 23.73 km/h:
Maks. pr.:68.35 km/h
Temperatura:
HR max:174 ( 88%)
HR avg:129 ( 65%)
Podjazdy:1640 m
Kalorie: 2218 kcal

Przecierka-Czerna Hora

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 2

Po wyczerpującym wczorajszym wypadzie, dziś przecierka na Czerną Horę. Start ok godziny 10 z Lubawki w kierunku Okraju. Razem z Grześkiem ruszyliśmy spokojnie, bez szaleńst bo dziś chcieliśmy zrobić taki etap spokoju. Dojazd na przełęcz zajął nam godzinę i siedem minut. Po ładnym poranku, pogoda zaczęła się trochę pogarszać. 4 km przed wjechaniem na szczyt przełęczy troche popadało ale na szczęście to było wszystko tego dnia. Zjazd w kierunku Mladych Buków to już odrobina szaleństwa bo prędkość dochodziła do 65km/h a ta mimo wiatru było naprawdę spora. Podczas zjazdu mieliśmy nieprzyjemne zdażenie które mogło się dla nas skończyć tragicznie. Wyprzedzał nas mercedes na niemieckich numerach. Po paru chwilach zdążył od nas odjechać więc dalej ciągnęliśmy szybko w dół. Niestety ten sam samochód postanowił przy pierwszej lepszej okazji zawrócić i na nasze szczęście zrobił to w bardzo złym momencie. Znalazł kawałek bocznego miejsca, zaraz za zakrętem, przy rzece i nie patrząc do góry, że może coś zjeżdzać wyjechał na drogę. Na liczniku mieliśmy 65km/h o ile pamiętam...w ostatniej chwili "łoś" nas zauważył i zmieściliśmy się miedzy nim a skałą. Sytuacja była bardzo zła bo gdyby wyjechał całkiem...Niestety to jest duża nauczka i przestroga że trzeba cholernie uważać na takich zjazdach jak ten bo "łosi" na drogach nie brakuje. Dalsza część drogi wciąż w dół aż dojeżdzamy do właściwego skrętu na Janskie Laznie. Nowo polozony asfalt cieszy nas niezmiernie. Od tego skrętu do samego sczytu Czernej Hory drowa wiedzie do góry. Staramy się trzymać tempo 15-16km/h. Idzie nieźle ale jak wspomniałem na początku dziś się oszczędzaliśmy:) Podjazd pod Czerną Horę dłużył się niemiłosiernie. Z początku wznosi się on swobodnie ale ostatnie kilometry to już konkretne nachylenia. Moja prędkość na najtrudniejszym odcinku oscylowała przy 8km/h. Poniżej nie zszedłem ale i więcej jak 8 nie pociągłem bo i po co:) Zresztą byłoby ciężko także koncówa bardzo trudna i nawet podnosiło koło. Na szczycie kilka fotek bo widok jest przedni na całą panoramę okolicznych czeskich miejscowośći. Długo jednak nie odpoczywaliśmy, gdyż zalani potem przy wietrze, odczuwaliśmy duży chłód. Zjazd w początkowych fazach też nie należał to najfajniejszych ale im niżej tym cieplej. W jednym miejscu zrobiliśmy jeszcze fotki bo trudno się nie nadziwić panoramie jaka ukazuje się w paśmie wyciętych drzew i ciągnącego się z oddali wyciągu. Dużo turystów na drodze, trochę spowalniało nasz zjazd. Od razu przestrzegam wszystkich przed tym zjazdem bo prędkości tu można wykręcić cholernie duże ale ryzyko wypadku jest tak samo duże. Po dojechaniu do Janskich Lazni dalej kierujemy się w prawo na Trutnov. Mamy teraz trochę odmiany, bo trasa wiedzie bezkompromisowo prosto przez pare kilometrów. Trzymamy 42km/h więc jest dobrze. Przed nami jednak Babi a jak Babi to i górki. Szanujemy tempo i od skaju Trutnova na sam szczyt przy bunkrach dojeżdzamy przyzwoicie i razem co ważne. Dalej kolejny zjazd w kierunku Zaclerza. Tu ponownie przypadek z samochodem ale tym razem pepik który włancza się do głównej. "Łoś" nas widzi ale nie zdaje sobie sprawy że prędkość roweru w takich miejsach jest czasami większa jak samochodu. Wyczułem że coś się kręci i nieco zwolniłem. Oczywisciscie pepik włączył się do głownej ale dostał od nas sporo gestów i słów. Zaclerz-Lubawka przelatujemy bardzo szybko, tempo konkretne i meta. Dwa dni ostrej i konkretnej jazdy na pewno nie poszły na marne. Mam nadzieje że będą jeszcze okazje do wspólnych treningów bo tego mi najbardziej brakuje...

Dystans: 87.81km
Czas: 3:42:43
AVG: 23.65
MAX SPEED: 68.35
KCAL: 2218
MAX HRT: 174
AVH HRT: 129
STREFY%: HEALTH 43%,FITNESS 12%,POWER 1%

MAPKA:




Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
150.08 km 0.00 km teren
05:37 h 26.72 km/h:
Maks. pr.:66.41 km/h
Temperatura:
HR max:185 ( 93%)
HR avg:138 ( 70%)
Podjazdy:2240 m
Kalorie: 3815 kcal

Walim-Jugowice-Sokolec, czyli mocno i konkretnie.

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 23.07.2011 | Komentarze 2

Na temat dzisiejszego etapu mogę powiedzieć, że było wszystko-ściganie, walka, piękne góry i przełęcze, pogoda...tak bo nie padało, chociaż wiatr mogę uznać za jedyny minus. Na trasę wyruszałem o 10:40. Minąłem Chełmsko Śląskie i dalej drogą w górę aż do Łącznej, gdzie spotkałem się z Grześkiem i dalszą trasę jechaliśmy już we dwóch. Do Walimia od strony Strzegomia miał dojechać Edek więc ekipa już konkretna. Mieroszów mijamy spokojnie ale zauważamy dwóch kolarzy więc próbujemy usiąść na kole. Tempo niezłe, 35km/h, ale koledzy niechętni do zmian więc narzucamy konkretne tempo. Do skrętu na Rybnicę Leśną trzymają się dzielnie i tu nasze drogi się rozstają. Dalej jedziemy w miarę spokojnie zważywszy na fatalny stan drogi w tym miejscu. Niestety tak jest prawie do samej Głuszycy no ale trudno, trzeba jechać i tak dojeżdżamy do wspomnianego miasta. W przeciągu krótkiej chwili jesteśmy już przy Jedlinie Zdrój. Asfalt miodzio, jedzie się dobrze i ciągniemy w kierunku Jugowic. Od tego momentu jesteśmy już w trzy osobowej grupce. Droga zaczyna się wznosić stopniowo do góry, i tak drałujemy do Walimia i tu jedziemy już trasą zgodną z 4 etapem grodów piastowskich. Zaczyna się kostka brukowa, nie jest fajnie bo kto lubi kostkę no ale cóż jakoś trzeba jechać. Dostrzegamy dwóch kolarzy którzy są gdzieś 200m od nas a więc zaczyna się robić ciekawie. Jak się okazuję, trenuje tu dwóch zawodników z Oławy. Tym razem i oni widzą nas i zaczyna się zabawa. Młody koleszko narzuca bardzo mocne tempo, a drugi z nich próbuje siąść mu na kole. Z naszej grupy pierwszy poszedł Edek, trzeba przyznać cholernie mocny facet jak na swój wiek, zresztą to prawdziwy harpagan. My z Grześkiem zwiększamy tempo ale dwójka z oławy nie odpuszcza. W końcu starszy z nich nie daje rady i odpada, dojeżdza do niego Edek a potem my. Trochę się wypompował Oławianin i zostaje już za nami, zaś młody kręci jak szalony. Edek próbuje doskoczyć ale już do samej premi górskiej przegrywa z młodym o kilkanaście sekund. My widząc co się dzieje, odpuszczamy pościg za nimi bo przed nami jeszcze dwie przełęcze i powrót do domu:) Dojeżdżam jako trzeci, a zaraz za mną Grzesiek. Starszy oławianin zdecydowanie odpadł. Czekamy chwile na niego i wspólny zjazd do Pieszyc. Tu przoduje "starszy" i chociaż nikt nie zamierza się ścigać na zjeździe to jednak jedziemy konkretnie szybko. Na jednym z ostrych zakrętów nie wyrabiam i jadę prosto pas zieleni i drzewa...uf udaje się utrzymać na rowerze i uniknąć spotkania z samochodem. Dalej już ostrożniej i tak do Pieszyc. Koledzy z Oławy mają gdzieś niedaleko samochód więc już wiemy że długo razem nie pojedziemy. Od Pieszyc zaczyna się najfajniejszy i najdłuższy podjazd po super drodze. Ruszam ja, "młody" i Edek. Grzesiek zostaje ze "starszym", ale to chyba głownie żeby oszczędzić siły. Po kilku minutach wcześniej wspomniani dołączają...widać kontrolowali sytuacje:) Chwile potem żegnamy się z "Oławą" i dalej ciągniemy w górę we trzech w swoim składzie. Niezłe tempo, harpagany i długi podjazd, to jest to czego brakowało. Trzymamy 20,21km/h i ciśniemy zmianami. Muszę przyznać że dawno tak nie trenowałem i sądziłem że coś się zacznie u nas kruszyć ale to było mylne przypuszczenie. W końcowej fazie podjazdu kiedy nasze heart rate było wysokie i tuż przed samą kreską odskoczył Edek. Szkoda, że się nie dogadaliśmy co do tej premii górskiej na Przełęczy Jugowskiej:) Kolejny zjazd i znowu wspinaczka tym razem Przełęcz Sokola. Znowu dobre tempo, i nic się złego nie dzieje. Stosunkowo krótki podjazd porównując do poprzednich ale wcale nie łatwiejszy bo też swoje robi. Od miejscowośći Sokolec zaczyna się trudniej i tuż przed zakrętem narzucam mocniejsze tempo. Nikt za mną nie poszedł ale ok sobie myślę. Po chwili słyszę któregoś z kompanów na kole. Edek...no nic poczekamy chwile i na 500m przed premią górską postanawiam depnąć. Udaje mi się dojechać na szczyt, później Edziu i Grzesiek. Gitara bym rzekł:) Niestety przełęcze się już skończyły i od Rzeczki mamy długi zjazd do Walimia. Dalej kierujemy się na Wałbrzych, gdzie żegnamy Edka i już we dwóch obieramy kierunek Szczawno Zdrój i ostatni z trudniejszych tego dnia podjazdów pod Lubomin-Jabłów. Trzymamy tempo 15km/h i wreszcie na szczycie. Zjazd do Jabłowa i przez Czarny Bór do Kamiennej Góry. Do Kamiennej dobre tempo bo nei schodzimy poniżej 35/h oczywiście na prostszych odcinkach. W Kamiennej żegnam Grześka i dalej wędruje sam do swojej mety która tradycyjnie jest w Lubawce:) Dzisiejszy wypad był przedni, szkoda że tak rzadko możemy razem pośmigać. Trasa rewelacyjna i godna polecenia każdemu kto lubi góry. Trochę jestem padnięty...:]

Dystans: 150.08km
Czas: 5:37:19
AVG: 25.78
MAX SPEED: 66.41
KCAL: 3815
MAX HRT: 185
AVH HRT: 138
STREFY%: HEALTH 28%,FITNESS 32%,POWER 8%


Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
109.69 km 0.00 km teren
03:36 h 30.47 km/h:
Maks. pr.:61.56 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 86%)
HR avg:144 ( 73%)
Podjazdy:930 m
Kalorie: 2626 kcal

Pecka

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 2

Trasa: Lubawka-Trutnov-Pilnikov-Mostek-PECKA-Horka u Stare Paky-Nove Zamky-Trutnov-Lubawka
Dziś przyszedł czas na czeskie trasy. Jako punkt trasy obrałem sobie małą mieścinkę o nazwie Pecka. W tym roku jestem tu po raz drugi i myślę że jeszcze tu kilka razy zajadę:) Podoba mi się to miejsce dlatego zrobiłem kila fotek z niedalekiej odległości. Ogólnie etap łagodny, co pozwoliło mi trochę rozwinąć prędkość a przy tym i średnia lepsza. Do wioski Nove Zamky luzik a od niej już trochę trzeba było się pomęczyć i tak do miejscowości Mostek a póżniej wspomniana Pecka. Tam nieco się zdezorientowałem jak dalej jechać. Oznaczenia były kiepskie dlatego zagadałem z jakimś pepikiem. Po chwili zjazdu, kiedy myślałem że droga jest ok pojawiły się dwa kierunki...w dół i do góry. Wybrałem drogę w górę bo lepiej w razie czego potem zjechać:) Dla pewności zagadałem jeszcze z pepikową i okazało się że git. Dalej droga wiodła w górę i tak aż do Horky. Kolejna część etapu to spokojny zjazd w kierunku Pilnikova. Myślałem w tym miejscu czy jechać na Babi i Zacler czy może wrócić tą samą. Postanowiłem nie kombinować i wróciłem tą samą drogą do domu. Trening przyzwoity, w końcu przekroczyłem liczbę 100 na liczniku. W tym roku zrobiłem to raptem 3 razy wliczają maraton w Jeleniej. Moje dzienne dystanse nie są może długie, bo głównie sięgają 80km, to jednak większość robię w mocnym tempie. Czy to dobrze, tego nie wiem. Najważniejsze żeby jazda sprawiała radość i tak traktuję swoje wypady. W tym tygodniu w planach jeszcze Walim i tutejsze przełęcze ale to pewnie na weekend. Za tydzień klasyk kłodzki. Ciekawe czy noga będzie podawała czy może wyjdzie z tego kicha...:) p.s. zmieniłem nieco trzy strefy pulsu na podstawie danych ze spiningu.

Dystans: 109.69km
Czas: 3:36:51
AVG: 30.35
MAX SPEED: 61.56
KCAL: 2626
MAX HRT: 171
AVH HRT: 144
STREFY%: HEALTH 44%,FITNESS 44%,POWER 1%

MAPKA:
ZDJĘCIA PECKI:




Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
77.82 km 0.00 km teren
02:44 h 28.47 km/h:
Maks. pr.:64.47 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 86%)
HR avg:144 ( 73%)
Podjazdy:1100 m
Kalorie: 1962 kcal

Korony gór

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 2

Mniszków,Przełęcz pod Średnicą, Przełęcz Kowarska to tylko część trasy którą dzisiaj sobie zaaplikowałem. Po 4 dniach przerwy od roweru dziś przyszedł czas powrotu na szosę. Po nocnych opadach deszczu, dziś nie było już tak gorąco jak wczoraj. Odniosłem nawet wrażenie, że jest bardzo chłodno dlatego zabrałem ze sobą rękawki. Ruszyłem z Lubawki w kierunku Miedzianki a właściwie Janowic Wielkich. Mała wioska z pięknym wzniesieniem terenu gdzie na szczycie usytuowany był kościół. Przeważnie tędy podjeżdżałem, ale dziś mogłem z niej jedynie zjechać. W dolnej części wioski znajdowały się wspomniane Janowice ale najpierw postanowiłem powalczyć z jednym z trudniejszych okolicznych podjazdów. Wieś Mniszków bo o niej myślę, wznosi się praktycznie cały czas do góry. Jest malowniczo położona a u jej szczytu można podziwiać ładne widoki. Dalej droga wiedzie gdzieś przez las więc powrót musi być taki sam. Te 3km podjazdu zrobione w czasie 13:13min były dla mnie trudne jak zawsze. Musiałem sporo się pomęczyć bo nachylenia są tu nie kiepskie. Zaraz na początku wspinaczki duże nachylonko a po nim pułeczka ale na krótko. Zaczyna się właściwy podjazd który paskudnie mnie męczy. Momentami prędkość 8km/h. Trzeba zaznaczyć, że ciągle wspinamy się do góry a przecież to tylko 3km...Sporo wody wypociłem z siebie podczas tego podjazdu i na szczycie od razu poczułem chłód gdyż wiatr swoje robił. Najwyższy puls na całej trasie to właśnie Mniszków. Podczas zjazdu kilka razy się zatrzymałem by uwiecznić go na zdjęciach. Dalej droga prowadziła w stronę Gruszkowa, i Strużnicy a konkretnie na Przełęcz pod Strużnicą. W 2007 znajdowała się meta jednego z etapów Pętli Karkonosko-Izerskiej. Z przełęczy zjazd do Kowar i ostatnia fotka na trasie. Z racji, że często podjeżdżam pod Przełęcz Kowarską normalną trasą, czyli drogą główną, to dziś postanowiłem nieco to zmienić. Wybrałem drogę głodu którą pomykają czasowcy podczas Bałtyk-Karkonosze. Jest o wiele trudniejszy podjazd od tradycyjnego, organizowanego chociażby we "Wjeździe na Okraj". Nieco krótszy ale zdecydowanie ostrzejszy i dał mi cholernie w kość. Przez moment sobie myślałem ile trzeba tu kręcić żeby z kowarskiego rynku wjechać na Przełęcz Okraj w czasie 27 minut... Po wdrapaniu się na Kowarską skręciłem w prawo w kierunku Okraju, ale tam droga wiodła już w dół gdyż tego dnia Okraj wolałem odpuścić. Praktycznie od rozdroża droga wiedzie bezkompromisowo w dół a jedynie wzniesienie pod Szczepanowem to taki ostatni punkt trasy.

Dystans: 77.82km
Czas: 2:44:47
AVG: 28,33
MAX SPEED: 64.47
KCAL: 1962
MAX HRT: 171
AVH HRT: 144
STREFY%: HEALTH 27%,FITNESS 44%,POWER 25%

MAPKA:
Szczyt Mniszkowa:










Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
85.86 km 0.00 km teren
02:59 h 28.78 km/h:
Maks. pr.:70.29 km/h
Temperatura:
HR max:180 ( 91%)
HR avg:137 ( 69%)
Podjazdy:1030 m
Kalorie: 2028 kcal

Police nad Metuji i Przełęcz Strażnicze Naroże

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

Z lekka zmęczony po wczorajszej jeździe dziś wybrałem się w Czechy. Warunki pogodowe sprzyjały bo nie padało choć przez moment chwili szare chmury wisiały nade mną. Później gdzieś to rozwiało i było dość parno. Ruszyłem, ponad swoje średnie tempo w stronę Trutnova i za Bernaticami pierwszy podjazd. Zaliczony przyzwoicie a potem już zjazd, długi zjazd do Trutnova. Dojechałem do miasta w 30 minut i skierowałem się na Adrspach.Droga wiodła stopniowo w górę ale bez tragedii. Dopiero za miejscowością Chvalec odczułem swoje w nogach bo zależało mi na utrzymaniu tempa. W dalszej częsci kolejny zjazd a po nim kolejne wzniesienie za miejscowością Vapenka. Od tego momentu jedzie się dobrze, do momentu gdzie skręcam na Police i tu trafia się podjazd 11% ale bardzo krótki. ok 50km zaczynają się hopki i podjazd w kierunku Broumova. Byłem już trochę zmęczony, słońce też dawało ale jade dalej. Po wjechaniu na szczyt kolejnej góry przychodzi już ostateczny, stromy zjazd na wspomniany Broumov. Zaliczam go częściowo bo ok 55km skręcam na Jetrichov i od tego momentu raczej spokojniutko bez szaleństw. Dopiero po przekroczeniu granicy w Golińsku powolutku droga wiedzie do góry a że dziś na zakończenie wybrałem sobie przejazd przez Przełęcz Strażnicze Naroże to końcówka dała mi mocno w kość. Nie pierwszy raz zaliczam tą górę więc nie jest mi obca, ale dziś trzymałem pod nią średnią 15km. Na szczycie tradycyjne ale już mniej widoczne napisy typu CCC, dziadek (romanik), Hoop co swiadczy ze niegdys wiódł tędy wyścig. Z przełęczy fajny zjazd do Chełmska Śląskiego a za nim Lubawka. Teraz jestem zmęczony więc czas na odpoczynek...:)

Dystans: 85.86km
Czas: 2:59:50
AVG: 28,65
KCAL: 2028
MAX HRT: 180
AVH HRT: 137
STREFY%: HEALTH 39%,FITNESS 50%,POWER 5%

MAPKA:


Zaraz po skręcie na Jetrichov:

Szczyt przełęczy Strażnicze Naroże (kierunek Chełmsko Śląskie):

...i kierunek Mieroszów:)

Poświęciłem część zjazdu i oto zdjątko na Chełmsko Śląskie:

Zjazd z przełęczy...:

i Lubawka:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
67.08 km 0.00 km teren
02:32 h 26.48 km/h:
Maks. pr.:66.41 km/h
Temperatura:
HR max:177 ( 89%)
HR avg:137 ( 69%)
Podjazdy:740 m
Kalorie: 1708 kcal

Przełęcz Rędzińska

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 0

Kiedy myślałem że nic z dzisiejszego wypadu nie wyjdzie, na szczęście udało się wyrobić i wyskoczyłem ze znajomym ze Strzegomia na Przełęcz Rędzińską. Pierwotnie planowałem najpierw wjechać na Płoninę ale spotkaliśmy się w okolicach Bolkowa więc po zaliczeniu wnerwiającego podjazdu w Pustelniku i zjechaniu do Wierzchosławic trzeba było zawinąć kitę i zrobić ten podjazd od drugiej strony:) Tempo do tego miejsca nie było za nadto szaleńcze bo z Lubawki do Bolkowa trasę klasyfikuje do "zjeżdżających" choć po drodze nie brakuje podjazdów. W miarę spokojnym tempem dojechaliśmy do Wieściszowic i tu zaczęło się kręcenie. Podjazd pod rędzińską należy do jednego z trudniejszych w rejonie. Spore nachylenie myślę sięgające nawet 20% daje w kość. Na liczniku prędkość 10km/h 8km/h i przy końcowym zrywie jeszcze raz 10. Ta góra jest męcząca ale warto tu trenować. Z przełęczy zjeżdżamy bardzo spokojnie i dalej nasze drogi się rozjeżdżają. Do Lubawki kieruję się w kierunku Kamiennej Góry, tam kolejny podjazd w kierunku Przedwojowa i do celu. Udany wypad przy sprzyjającej pogodzie.

Dystans: 67,08km
Czas: 2:32:00
AVG: 26,48
KCAL: 1708
MAX HRT: 177
AVH HRT: 137
STREFY%: HEALTH 34%,FITNESS 38%,POWER 18%

MAPKA:






Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
102.93 km 0.00 km teren
03:20 h 30.88 km/h:
Maks. pr.:63.02 km/h
Temperatura:
HR max:176 ( 89%)
HR avg:148 ( 75%)
Podjazdy:900 m
Kalorie: 2592 kcal

Płasko-Górsko...

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 10.07.2011 | Komentarze 0

Trasa: Lubawka-Bolków-Wiadrów-Dobromierz-Szczawno Zdrój-Jabłów-Kamienna Góra-Lubawka
Dzisiejszy wypad to czysty przypadek. Po tym co działo się w nocy a mam tu na myśli wielkie burze i ulewy, nie sądziłem że będzie szansa na trening. Cóż...o 7 rano nagle inny świat. Niemal bezchmurne niebo nastawiło mnie optymistycznie, nawet mimo mokrego chodnika przed oknem;) Trasę obmyśliłem w ciągu kilku minut poczym zebrałem się i go go go. Zaplanowałem dziś sobie wyjazd na płaszczyzny, chociaż przez dobry moment z zakończeniem typowo górskim. Pogoda dopisała chociaż im dłużej na rowerze tym bardziej było parno i męcząco. Mimo to zaaplikowałem sobie ciekawą trasę, która w niektórych momentach prowadziła tak samo jak jeden z tegorocznych etapów wyścigu Bałtyk-Karkonosze. Od Dobromierza zaczęły się górki. Trasy na Szczawno Zdrój są niezłe, dużo hopek, czasami krótkie ale strome podjazdy. Droga na Jabłów to już dłuższy podjazd, akurat tutaj napotkałem kolarza w stroju US Postal, jak się okazało mieszkańca pobliskiego Wałbrzycha. Pod górę miałem dobre tempo, sądziłem że trochę pohasamy no ale jakoś nie wyszło:) Wjechaliśmy więc razem na szczyt a potem się grzecznie pożegnaliśmy. Dalsza część drogi to długie proste w stronę Kamiennej Góry z której miałem już 12 km do domu. Jak na złość, na obwodnicy wiatr nie pomagał ale jakoś się przeleciało ten odcinek i zawitałem na mecie.

Dystans: 102,93km
Czas: 3:20:00
AVG: 30,88
KCAL: 2592
MAX HRT: 176
AVH HRT: 148
STREFY%: HEALTH 20%,FITNESS 53%,POWER 27%

MAPKA:
Kategoria ''101-200km''