Krótko w cyfrach...

IMIĘ: MARCIN
NAZWISKO: KRZYWONOS
MIASTO: LUBAWKA
WIEK: 33
WZROST: 183
WAGA: 84
NAJWYŻSZY ZDOBYTY SZCZYT: 2645m
PODJAZD NO1.-EU: ALPE D'HUEZ
PODJAZD NO1.-PL: PRZEŁĘCZ KARKONOSKA
Strona główna

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzywy.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:678.54 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:5630 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:75.39 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
104.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:960 m
Kalorie: kcal

Lubawka-Mieroszów-Tłumaczów-Radków-Bozanov-Broumov-Lubawka

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 3

Pomyślałem dziś o dwóch trasach, mianowicie wypadzie do Pecki albo Radkowa. Niemal pewny był trening do Pecki ale ostatecznie zmieniłem zdanie i po chyba 6 latach (matko i córko...)powróciłem na stare trasy czyli Radków. Od samego rana piekiełko z nieba, ale na szczęście był też delikatny wiaterek. Granice czeską przekroczyłem w Golińsku ale przedtem musiałem uporać się z podjazdem za Chełmskiem Śląskim. Dalej było już lżej i tak aż do Tłumaczowa gdzie powolutku zaczeło się robić więcej góreczek. Do celu jakim był dziś Radków miałem 6 km ale zdecydowałem się pojechać dalej przez Ścinawkę Górną i Średnią. W samym Radkowie zrobiłem sobie chwile postoju na rynku przy fontannie. Później jadąc bardzo dobrym asfaltem przekroczyłem granicę i pojawiłem się w Bozanovie. Nie muszę dodawać że widok z tych okolic jest bardzo ładny. Góry Stołowe itp...zresztą zrobiłem fotki. Dalej nie komplikowałem sobie już trasy i wróciłem tą samą drogą od Broumova. Tuż przed skrętem na Łączną miłe zaskoczenie bo zadzownił Viranque. Kilka minut pogawędki i heja w kierunku Przełęczy Strażnicze Naroże. Wreszcie mogłem wybrać się trochę dalej a przy okazji przekroczyłem stówkę co zdarzyło się po raz pierwszy nie licząc...Trzebnicy:)

MAPA:



Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
150.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

VI TRZEBNICKI MARATON ROWEROWY

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 5

Godzina 4, minut 30 i trzeba wstawać bo za kilka godzin debiutancki udział w 6 edycji Maratonu Trzebnickiego. Od samego rana piękna pogoda więc czego chcieć więcej. Do Trzebnicy wyruszyłem z księdzem Aleksandrem także wsparcie duchowe miałem przez cały czas;) Pozatym ksiądz Olek użyczył mi swoich przeciw słonecznych okularów gdyż moje kolarskie zostawiłem na komodzie w domu. Po drodze spotkaliśmy się z Moniką i Pawłem którzy również jechali tą samą trasą. Pomijąjąc przyjazd na miejsce i czysto organizacyjne przygotowanie do startu nastawienie było pozytywne. Grupy startowej z którą przyszło mi jechać nie znałem, zresztą moja znajomość w tym aspekcie i tak jest bardzo skromna bo ogranicza się conajwyżej do znajomych z bikestatsa czyli 5 osób:) Z tego co zdążyłem się zorientować w mojej grupie to gościu z numerem 144 był wart uwagi. Nie mogłem jednak narzekać na tempo bo od początku było bardzo dobre. Stopniowo nasza grupa zaczełą się sypać i tak niczym pociąg TGV doszła nas inna więc szkoda było nie skorzystać. Popełniłem jednak błąd bo trzeba mierzyć siły w zamiary więc długo tak nie pociągłem. Odpuściłem gdyż przede mną było jeszcze mnóstwo km. W końcu 3 osoby z mojej właściwej grupy dojechały i dalej jechaliśmy już razem. Wszystko zmieniło się na pierwszej strefie bufetu kiedy zjechałem po butelkę wody. Plusem tego był fakt, że miałem zapas na później a minus jak wiadomo utrata fajnie jadącej grupki. Spory odcinek jechałem sam ale wiedziałem że wcześniej czy później dojdzie mnie kolejny "pociąg" i tak też się stało. Nie pamiętam który to był km bo nie skupiałem się na tym. Jechało się jednak świetnie, a grupa była dobrze zorganizowana bo każdy z nas dawał zmiany. Nie muszę jednak mówić że takie tempo musi mieć też swoje ofiary. 4 ludzi w tym ja nie dało rady tak dalej trzymać i odpuściliśmy. Niedługo potem 2 gości zjechało do "pit stopu" a ja zaryzykowałem i pojechałem dalej. Zaczekałem na gościa z nr 99 i jechaliśmy we dwóch na zmiany. Za długo to jednak nie trwało bo zacząłem mieć kryzys więc powiedziałem adios. Ok 100 km wiedziałem już że będzie mi cholernie ciężko dalej utrzymać solidne tempo. Nie czułem żadnych bóli mięśni czy skurczy co oczywiście cieszy, lecz fakt jakby ktoś odciął ci dopływ paliwa jest niesamowicie wkurzający. Od początku wiedziałem że 150 km to dla mnie jezcze za dużo nawet na takim etapie. Od początku roku do dnia wczorajszego zrobiłem 890 km a najdluzszy etap jaki zaliczyłęm nie przekroczył 100km, więc nie miałem też podstaw by dobrze zaszaleć na tym dystansie. Mimo to suma sumarum było ok i dałem rade. To mnie bardzo cieszy choć jak wspomniałem odcięcie gazu w nogach jest masakrycznie wkurzające:) Czekałem jeszcze na najtrudniejsze wzniesienie tego maratonu. Przyznam że wyglądało bardzo fajnie, asfalt rewelacja ale też było stosunkowo krótkie. Nie oszczędziłem na nim swoich sił i pojechałem ile jeszcze mogłem. Według statystyk zrobiłem 36 czas na 391 ludzi więc na tym kilometrze i przy tych siłach gitara. Dalej wiodło się jak wiodło, nie kontrolowałem KM bo tylko mnie to drażniło:) Słońce piekło niesamowicie a zapas wody się skończył a to też zrobiło swoje. Po przekroczeniu mety czułem ulgę że to już koniec bo naprawdę dostałem ostro w dupę. Maraton super, trasa bardzo fajna, pierwsza na nizinnych terenach choć pagórków nie brakowalo;) O Gruszeczce nie pisze bo nie ma oczym. Maraton oceniam bardzo dobrze i jeśli tylko będę mógł, to za rok zawitam tu ponownie. Za tydzień kolejny debiutancki maraton czyli Klasyk Radkowski. Na pewno będzie się działo!

Dystans: 150km
Czas: 04:40:13 min
AVG: 32.13
MAX SPEED: 58.34
KATEGORIA OPEN: 60/304
KATEGORIA M3: 21/72

META VOLANTE:)


Dane wyjazdu:
45.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:440 m
Kalorie: kcal

Kralovecka pętleka

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 1

Trening się odbył-nic dodać, nic ująć:) Z ciekawostki dodam ze moją ulubioną pętelkę zrobiłem 3 razy w krótkim czasie. Spoglądając na licznik w "punktach pośrednich" osiągam niemal takie same czasy. Dziś jednak było trochę lepiej a wydawało mi się, że będzie totalny klaps. Mniejsza z tym. Ważne, że Chelsea wyeliminowała Barcelonę, a jeśli dziś to samo uda się zrobić Bayernowi to będzie super.
MAPA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
45.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:440 m
Kalorie: kcal

Trening przy angielskiej pogodzie

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 2

Jak w każdy weekend zaplanowany miałem trening. Niestety sobota odpadła z powodu pogody, zresztą jak u wszystkich moich bikestatsowych kolegów:/ Przynajmniej każdy z nas mógł obejrzeć sobie mecz z tym wyjątkiem, że ja wybrałem Bundeslige o 15:30 i 18:30 a potem Gran Derbi:) Dziś pogoda prawie taka jak wczoraj tyle że jeszcze nie pada-przynajmniej w momencie dodawania wpisu;) Jak to w niedziele czas miałem wyjątkowo ograniczony dlatego musiałem się sprężyć i wybrałem trasę o odpowiednim dystansie który zrealizowałbym w konkretnym czasie. Padło na ulubioną Kralovecką pętelkę. Do Trutnova jechałem pod wiatr ale za to powrót był przyjemniejszy. Niestety wciąż nie jest na tyle ciepło żeby przyjemność z jazdy była w nocie 5/5.
Do maratonu w Trzebnicy zostało już malutko czasu, a ja się cieszę że będę mógł w nim zadebiutować i poznać nową trasę.
MAPA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
65.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:770 m
Kalorie: kcal

Lubawka-Teplice n. Metuji-Mieroszów-Lubawka

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 0

Miało być deszczowo,burzowo ale od rana piękna pogoda. Ok 15 zaczeło się chmurzyć ale i tak nie padało. Postanowiłem więc zrobić adekwatny do warunkow i godziny trening i ruszyłem ok 17. Na trasie delikatnie pokropiło ale było ciepło a to najważniejsze. Etap bardzo fajny, w sam raz na maraton średniego dystansu:) Były górki i płaszczyzny więc gitara. A teraz czas usiąść przed TV bo niebawem mecz Atletico Madryt-Valencia w LE.
MAPKA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
66.54 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:900 m
Kalorie: kcal

1046m

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · dodano: 17.04.2012 | Komentarze 2

Po dwóch dniach opadów w końcu pojawiło się słońce i zrobiło się trochę cieplej. Trudno było nie skorzystać z takiej okazji choć nic tego wcześniej nie zapowiadało. Jak jednak mogłem nie wyruszyć kiedy będąc w pracy przykukałem grupę 9 kolarzy a za nimi wóz teamowy. Końcem końców udało się wyruszyć po robocie. Wybrałem się dziś na trasę którą chyba powinienem był jeszcze odpuścić. Jechało się jednak przyjemnie aż do Małej Upy kiedy pojawiało się coraz więcej śniegu (na szczęście głównie na poboczu)Było też okropnie zimno i już sobie wyobrażałem co będzie na zjeździe...Zmarzłem niemiłosiernie ale im niżej zjeżdzałem tym było mi cieplej. Do domu dojechałem o 19:30 więc późno. Na szczyt wzgórza Stachelberg dojechałem równo 35min a do Kopecka w 1h:02. Tak więc czasowo wygląda to fajnie ale nadal jest jeden problem. Nie zrobiłem w tym roku dłuższego dystansu jak 100km więc trzeba coś pomyśleć na weekend :)
MAPKA:


Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
95.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1140 m
Kalorie: kcal

Lubawka-Janowice-Łomnica-Karpacz-Kowary-Lubawka

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 3

Długo wyczekiwany trening weekendowy, z konkretną trasą na szczęście został zrealizowany. Ostatnio pogoda nam nie dopisywała, było zimno i deszczowo a w takich warunkach trudno myśleć o treningu. Dziś w warunkach dość znośnych, choć niebo zachmurzone, temperatura +5 (w czasie treningu) i spory wiatr nie zatrzymały mnie przed treningiem. Ugadany z Pawłem "Montventoux" w Kamiennej Górze ruszyliśmy w stronę Marciszowa. Obaj zziebnięci i przy wkurzającym wietrze trzymaliśmy dobre, mocne tempo. W niecałą godzinę stawiliśmy się na zjeździe z Miedzianki, gdzie mamy do czynienia z wymagającą górą która przeważnie jest zaliczana z odwrotnej strony. Dziś przyszło nam zjeżdzać dlatego udało się zrobić w tym roku najwyższą prędkość mianowicie 73.73km/h. Masakrycznie sztywny i niebezpieczny zjazd przeleciał w mgnieniu oka. Mója prędkość to nic w porównaniu do Pawła który zrobił tu 82km/h, pomimo kundla który wyskoczył mu tuż przed koło :/ Dalsza trasa nieco się wypłaszczyła i tak do końca Łomnicy. Na tym odcinku głównie płasko z małymi hopkami a więc fajna odmiana. Dalej było już coraz trudniej bo czekały ciężkie podjazdy a więc kierunek Karpacz. Szło nam całkiem dobrze jak na ilość treningów jakie zrobiliśmy w tym roku. Zahaczyliśmy Orlinek bo trudno tu nie zawitać będąc w tych okolicach a potem kierunek Wang z tą różnicą że Paweł zaproponował boczny podjazd o nachyleniu większym jak 20%...Ta sztajfa choć krótka ostro dała się we znaki. Przednie koło z lekkością podnosiło się do góry co przypominało mi jazdę pod Modre Sedlo:) Daliśmy radę i na szczycie pstryknęliśmy jeszcze po fotce żeby nie było...Pozostał nam zjazd z Karpacza w kierunku Kowar. Ponownie przeszkadzał wiatr a nie ma nic gorszego jak tyrasz ile sił a mr. wind robi co chce. W Kowarach postanowiłem że szczyt przełęczy zrobie trudniejszą drogą...drogą głodu. Męczący podjazd umilił mi jeszcze Paweł który postanowił jeszcze na koniec dokręcić mehanizm siłowy w swoich nogach. Na szczycie się pożegnaliśmy i każdy pojechał w swoją stronę. Przede mną pozostało zdobycie rozdroża na Okraj i długi zjazd do Miszkowic. Tu mocno odczułem chłód zjazdu ale już przy zbiorniku wodnym temperatura wzrosła dosłownie i w przenośni. Pozostało wjechanie na nieszczęsny Szczepanów i voila. Dobry trening, nogi dostały swoje a teraz tylko czekać na ocieplenie i choć jeden trening w tygodniu. Trzebnica 28.04 nadal niepewna ale liczę że jakiś transport się znajdzie:)
MAPKA:

Na szczycie nowego podjazdu w Karpaczu:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
63.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:550 m
Kalorie: kcal

Świąteczny poniedziałek na szosie

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 2

Okres świąteczny powoli zbliża się do końca a mnie w tym wszystkim udało się znaleźć choć chwile by poszosować a nic tego nie zapowiadało. W Wielkopolsce a przynajmniej w okolicach Grabowa nad Prosną warunki na weekend były naprawdę dobre czego nie można powiedzieć o okolicach Lubawki. Z napływających do mnie informacji i mms-ów były one śnieżne o czym mogłem się sam przekonać wracając wczoraj do domu. Dziś od rana same słońce ale dla równowagi nastroju wiał mocny wiatr i było zimno (temperatura w nocy -8 a rano 2 stopnie.)Miałem kilka planów co do trasy dzisiejszego treningu a wybór padł na odcinek o dystansie 65km. Ugadałem się z Rafałem w Krzeszowie i wyruszyłem. Niestety zaraz za Lubawką trafiłem odcinek trasy który niestety nie pozwolił mi wjechać na szosie. Droga była całkowicie oblodzona i ośnieżona. Trzeba było iść z buta i to sporą część podjazdu i zjazdu. Od Krzeszowa, już z Rafałem, jechaliśmy sobie równym tempem, walcząc z wiatrem który na szczęście miewał okresy zmienne ale to raczej nie często mu się zdarzało;) Po drodze mijaliśmy kilku "górali" zaś ruchu samochodowego za bardzo nie odczuliśmy. Na trasie spotkała nas też zabawna sytuacja z okazji Śmingusa Dyngusa. Na Borównie ktoś z jadącego Mercedesa potraktował nas "kulami" wodnymi ze swojego pistoletu. Na szczęście wiat zniósł wszystko na Rafała i mnie ominął ten psikus ;) Teraz odpoczynek do następnego treningu który nastąpi nie wiadomo kiedy :)
MAPA:

Podjazd z Lubawki w kierunku Lipienicy:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
45.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: kcal

Trening po pracy

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 03.04.2012 | Komentarze 3

Nie zastanawiając się długo, zaraz po pracy wyruszyłem na trening po jednej z ulubionych tras. Miałem nieco dłuższą przerwę od roweru dlatego dziś spory zapas sił i chęci. Pogoda dopisała, +10 na termometrze i sporo słońca. ok 35 minut dojazd do Trutnova, a cała trasa dokładnie w 1h30. Nawet fajna średnia mi wyszła bo 29.88 ale nie ma co na to zwracać uwagę, bo trzeba jeszcze sporo treningów by dojść do właściwej formy. Na święta wyjazd do teściów i kto wie czy nie zabiorę roweru i nie poszosuje chwile po ziemiach wielkopolski ;)

Kategoria ''1-100km''