Krótko w cyfrach...

IMIĘ: MARCIN
NAZWISKO: KRZYWONOS
MIASTO: LUBAWKA
WIEK: 33
WZROST: 183
WAGA: 84
NAJWYŻSZY ZDOBYTY SZCZYT: 2645m
PODJAZD NO1.-EU: ALPE D'HUEZ
PODJAZD NO1.-PL: PRZEŁĘCZ KARKONOSKA
Strona główna

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzywy.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:562.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:8100 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:70.25 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
120.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2120 m
Kalorie: kcal

Maraton Srebrnogórski 2012

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 4

W słoneczny, sobotni poranek, tuż po godzinie 6 wyruszyłem wraz z Pawłem i Moniką do Srebrnej Góry. Już na miejscu podczas przygotowywania sprzętu, spotkałem Tomka z Bielawy z którym miałem ostatnio przyjemność śmigać w Teplicach a wcześniej w Radkowie. Bardzo szkoda, że nie mógł tego dnia wystartować, ale czasami są siły wyższe i nic na to człowiek nie poradzi. Krótką chwilę udało się pogawędzić a że do startu było już mało czasu szybko ruszyłem na rozgrzewkę która chyba i tak niczego nie wniosła.

Na lini startu ustawiłem się tym razem z przodu, a koło mnie Paweł i nie kto inny jak Mikołaj "Viranque". Start nieco się opóźniał, a gdy już ruszyliśmy rozpoczęło się prawdziwe ściganie na 120km trasie w pełnym skwarze. Dobrze że założyłem koszulkę bez rękawków, bo w czarnym stroju mroza miałbym po wyścigu 3kg mniej. Od startu praktycznie zaczął się podjazd po kostce brukowej. Nogi właściwie nie rozgrzane więc nie jest fajnie ale staram się powolutku przemieszczać bliżej przodu peletonu. Przed twierdzą grupa nieco się rozerwała ale ja nie zamierzałem ich gonić by nie tracić sił. Ze szczytu Srebrnej aż po okolice Nowej Rudy jechało się elegancko z góry. W mojej grupie było chyba z 6-7 kolarzy. W pewnym momencie skręcając w lewo z fajnej szerokiej drogi zauważyłem na poboczu Viranque który złapał kapcia. Co to za pech go ostatnio dopada, że jak nie jedno to drugie. Po czymś takim człowiek nie ma ochoty w ogole jechać dalej ale na szczęście nie poddał się i po wymianie dętki ruszył dalej. W takim momencie normalnie robi się żal człowieka ale co na to poradzić...

Moja grupa powoli zaczynała wjeżdżać na pierwszą Przełęcz tego dnia-Sokolą. Tempo mieliśmy dobre bo w naszym zasięgu jawiła się czołowka. Grupa nasza była już nieco liczniejsza o 4 kolarzy. Nikt jednak nie decydował się na narzucenie jeszcze mocniejszego tempa prócz dwóch pedelare i oni odskoczyli dołączając później do czołówki. Pod Sokolą jechało się bardzo dobrze, nie forsowałem się bo wiedziałem że najgorsze dopiero nadejdzie. Zjazd do Walimia to coś czego nie lubię, zresztą jak każdy zjazd bo tu zawsze tracę. Rozjechaliśmy się nieco ale jak to w górach, podjazd w końcu łączy i zaraz wszyscy podjeżdżaliśmy w tym samym gornie.

Przełęcz Walimska była już trudniejsza od swojej poprzedniczki i w 80% przebiegala po kostce brukowej. Dobre równe tempo i nikt nie odpada-myślę. W końcu osiągneliśmy szczyt a po nim rozpoczął się dłuugi zjazd do Pieszyc. Zgodnie z przewidywaniami straciłem na nim bardzo dużo, i nie było już tak fajnie jak z Rzeczki do Walmia. Tu grupa całkowicie mi odjechała ale gdzieś z przodu dostrzegłem dwóch którzy mieli chyba podobny problem na zjeździe co ja.

W Pieszycach udało się dojechać do mojego peletoniku ale walka o to kosztowała mnie bardzo dużo sił. Wiedziałem jednak, że nie mogę pozwolić na to by mi odjechali bo przed nami był najdłuższy podjazd tego dnia pod Przełęcz Jugowską. Zmęczony gonieniem zakotwiczyłem na tyle peletonu i tak wjeżdzaliśmy 14 km na sam szczyt. Miałem okazję pogadać chwilę z Pawłem Stasiakiem z Interkolu ale potem kolega odpadł a po nim jeszcze jeden. Chwile przed szczytem złapaliśmy gościa który nie utrzymał tempa czołówki. Wreszcie koniec długiego podjazdu, ale to co dalej warto przemilczeć. Fatalny odcinek asfaltu na ok 2km a potem rozjazd dróg. Kilku pojechało na 160km zaś ja i trzech innych na mega czyli 120km.


W takim składzie walczyliśmy praktycznie do końca. Ze zjazdu na rozwidleniu najpierw zawodnik nr "55" z interkolu narzucił szybkie tempo, pozniej zgodnie po zmianach kazdy cos dawal od siebie. Trafilem na podjazd i przy tempie ktore trzymalem nie wytrwal nr 55 i tak zostalismy we trzech czyli ja, nr 49 i nr 216. Pod Przełęcz Woliborską staraliśmy się jechać równo i bez szarpań, tu trzeba przyznać że fajnie się dogadywaliśmy. Tuż przed szczytem miła niespodzianka w postaci szerokiego napisu na asfalcie "krzywy" jak i "viranqe" :) Tomek, dałeś czadu a motywacja od razu mi skoczyla wyżej:) Nasza trójka zgodnie stwierdzila że zatrzymujemy sie na chwile przy bufecie. Bidony napełniamy, pożywkę bierzemy i dalej w drogę. Tu ponownie dołącza do nas gosciu z Interkolu z nr 55. Troche niepotrzebnie tak szarpie bo w koncu znowu go zostawiamy i więcej go już nie spotykamy. Na ok 90 km poczułem pierwszy raz skrócz w prawej nodze. Stopniowo sie nasilał a potem o dziwo puszczał. Najważniejsze, że przed Srebrną Górą jakby wyczuł moje myśli "tylko nie teraz".

Rozpoczął się ostatni trudny podjazd w stronę mety. Chwile jechaliśmy we trzech a potem postanowilem trochę podkręcić tempo. Koledzy- "49" z Głuchołazów i "216" z Łodzi zostali z tyłu więc walczyłem z tą górą w pojedynkę. Nie było tak źle jakbym przypuszczał ale przy skręcie w prawo w kierunku twierdzy znowu krótka sztajfa i walka z podjazdem. W połowie tego podjazdu wyprzedziłem innego rywala i zastanawialem się ile jeszcze do końcowej kreski. W końcu dostrzegłem cyfrowy wyświetlacz i wbiłem zębatkę niżej. Do mety dojechałem z 9 czasem Open i 7 w kategorii. Pech chciał że było ich tak licznie przede mną bo przy odrobinie szczęścia kto wie jakby się to skonczylo. Spodziewałem się niższego miejsca więc ałkowite pozytywne zaskoczenie na koniec i jak najbardziej uradowana mina krzywego.

Maraton Srebrnogórski zaliczony, impreza świetna, góry i jeszcze raz góry więc czego chcieć więcej. Organizacja bardzo dobra, a jedyny minus to bufety których przy tym skwarze było stanowczo za mało. Debiutancki udział w Srebrnej Górze dobiegł końca, teraz pora na wymuszoną dłuższą przerwę, a najbliższy wyścig to "Klasyk Kłodzki".

Wyniki
Miejsce Open: 9/72
Miejsce kategoria: 7/25
Czas: 04:11:31
AVG:28.27km/h
Max prędkość: 73.92

MAPA:


Paweł Kochel (po lewej) i ja:


Viranque,Krzywy,Montventoux:


Krzywy zmierza do mety:


Dane wyjazdu:
43.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:700 m
Kalorie: kcal

493m-1053m

Czwartek, 14 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 1

Tytuł wpisu wydawać się może dziwny ale w rzeczywistości jest to po prostu wjazd na Okraj od Lubawki. Nie chciałem kolejny raz pisać w tytule Okraj więc dziś są liczby. A skoro mowa o liczbach to ostatni trening miałem 4 dni temu więc ten tydzień jest fatalny i tyle. Za 2 dni bardzo trudny wyścig w Srebrnej Górze, a ja nie czuje blusa na ten dzień, lecz wiem, że będzie się działo, oj będzie...:) Pomimo niepewnej pogody wybrałem się zaraz po pracy na wspomnianą przełęcz. Zrobiłem spokojny trening żeby chociaż nogi rozruszać, a jechało się bardzo przyjemnie. Na drodze totalny spokój, a im wyżej jechałem tym więcej chmur na szczęście bez deszczu. Jednak na 32km gdy wracałem już do domu, o mały włos nie wyrżnąłem się na asfalcie. Zakręt w kształcie litery "s", który pokonuje przecież tak często, mało brakowało a poczułby go bardzo "doglebnie". Trafił się piach na szosie i nie wiem jakim fartem utrzymałem się na rowerze. Dalsza część trasy przebiegała normalnie, i tak tuż po 18 byłem w domu. Udało się więc załapać na szlagierowy mecz którego na szczęście Włosi nie wygrali:)
MAPA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
62.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:740 m
Kalorie: kcal

I znowu Chvalec...

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 3

Miał być dziś odpoczynek, ale jakoś tak pusto i nudno bez żony w domu więc postanowiłem pojechać na ok 2h trening, oczywiście przez moje ulubione serpentynki:) Trasa dzisiejszego dnia: Lubawka-Trutnov-Petrikovice-Chvalec-Adrspach-Zdonov-Chełmsko Śl-Lubawka
MAPA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
48.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:590 m
Kalorie: kcal

Sobotnie 1,5h

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 09.06.2012 | Komentarze 1

Chociaż dziś sobota, czasu niestety miałem mało. Udało się jednak zrealizować trening w 1,5h. Zrobiłem dziś traskę którą kiedyś zaliczałem dość często. Z Lubawki pojechałem na Raszów, tam wdrapałem się na szczyt i zjechałem ponownie do głównej. Szkoda że nie ma asfaltu na odcinku Raszów-Wieściszowice bo tak to zaliczyłbym sobie jeszcze "Rędzińską":) Po dojechaniu do głównej skierowałem się na Leszczynie-Ogrzelec i w kierunku rozdroża na Okraj. Z rozdroża już lekko do Lubawki po drodze zahaczając o Szczepanów. Wyszło idealnie w 1h30m ze średnią 31,96.
Wczoraj zaczęło się Euro 2012. Nie trudno więc się domyślić że piłka jest teraz na pierwszym planie, bynajmniej u mnie co nie oznacza że rower poszedł w odstawkę...Nie, nie bo za tydzień Srebrna Góra więc nie ma lipy. Wracając do Euro, jestem zadowolony z wyniku jaki osiągnęła Polska. Po pierwszej bramce uwierzyłem, że powieziemy Greków ale zabrakło kropki nad i....i zaczęła się nerwówka. Gdyby nie karny obroniony przez Tytonia dzisiaj bylibyśmy w bardzo złej sytuacji a tak gramy dalej. Brakuje mi jednak dynamiki przy rozgrywaniu piłki w naszym zespole, czegoś takiego co grała wczoraj Rosja. Szybka wymiana podań i jakie zagrożenie pod bramką Cecha...Miejmy nadzieje, że poprawimy ten element gry i z Rosją zagramy o zwycięstwo choć łatwo nie będzie.
MAPA TRASY:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
104.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1780 m
Kalorie: kcal

Solidny trening po górach

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 6

W planie dziś miałem dwa warianty trasy. Ostatecznie, oba odrzuciłem a zdecydowałem się całkiem spontanicznie na wypad w znane mi górki u stup Śnieżki. Zaliczyłem dziś co najmniej trzy trudne podjazdy m.in Podgórzyn-Przesieka, później zjazd do Borowic i Podgórzyna a tu po minięciu tamy zaatakowałem podjazd pod Sosnówkę i w stronę Karpacza.
Miało być ciężko i tak też było, dobrze się jechało, ruch samochodowy znikomy a jedynie trzeba było uważać na pieszych w Karpaczu bo wychodzili na szosę gdzie chcieli i kiedy chcieli. Miałem też zabawną sytuacje u podnóży Sosnówki-akurat zaczynałem fajnie się rozkręcać na podjeździe kiedy zatrzymała mnie procesja:) Grzecznie zjechałem na boczną uliczkę, zdjąłem kask, okulary i poczekałem 5 minut aż mnie miną. Poza tym na trasie miałem szczęście bo akurat w 2 innych miejscach było już po...:)
Etap zajął mi 03:48h ze średnią 27.48 więc przyzwoicie.
MAPA:
Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
45.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:440 m
Kalorie: kcal

Zdążyć przed deszczem

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 06.06.2012 | Komentarze 0

Udało się zrobić krótki trening po polsko-czeskich szosach. W Zaclerzu dołączyłem do Falusia, troche gadu gadu jak to bywa a potem powrót w stronę Lubawki. Udało się zdążyć przed deszczem który teraz niestety siąpi.
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
95.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1290 m
Kalorie: kcal

Sudety Tour 2012

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 4

Teplice dnia 03.06.12-dzisiejszego dnia zaliczylem swój trzeci debiutancki udział w zawodach. Ten rok zapowiada się więc bardzo ciekawie, prkatyczne same debiuty i fajnie. Ok 7:30 pojawiłem się wraz z Viranque w Teplicach i czym prędzej odebraliśmy opłacony wcześniej pakiet startowy. Przy okazji napotkaliśmy czterech innych Polaków w tym Tomka. Po krótkim przygotowaniu rowerów i strojów wyruszyliśmy we trzech na krótką rozgrzewkę. Na starcie pojawiłem się nieco przed 9:00 tyle że miejsce nie było dobre bo na końcu stawki. Od początku próbowałem się przebić jak najbliżej czola ale udało się tyle co nic więc po opuszczeniu Teplic cały peleton zacznyał się już dzielić na grupki. Dodam iż w w tej właśnie grupie do samych okolic Teplic dojechało aż 80% grupy więc nie całkiem licznie. Od początku mocne tempo, a rytm nadawało 3 kolarzy. Z biegiem czasu udawało się łykać mniejsze grupki i tak jedną wchłoneliśmy za Jetrichovem, zaś drugą jeszcze przed Broumovem. Do momentu minięcia pętli w koło Broumova nic praktycznie złego się nie działo. Dopiero po jego minięciu gdzie zacznyał się delikatny podjazd dwóch kolarzy próbowało narzucić mocniejsze tempo ale niczego to w sumie nie wniosło. Trafił się za to jeden harpagan który od nas odskoczył i podążał szybkim tempem w stronę pierwszej premii górskiej-został jednak wchłonięty jeszcze przed skrętem w prawo na drogę główną. Sam podjazd HP1 miał 13% i był w tym momencie pierwszym takim poważnym gdzie może coś się porwać. Od naszego peletoniku oderwał się aktywny tego dnia gościu w czarnych getrach(doslownie), ale nikt za nim nie skoczyl. Zdecydowałem się więc ruszyć co w sumie wydawało się być trochę głupie ale co tam. Wjechałem w końcu na szczyt jako pierwszy przed naszym peletonikiem. Na zjeździe trafiłem na kolarza który poszedł ze mną na konkretne zmiany i tak próbowaliśmy działać lecz w miejscowości Hlavnov wszystko się skończylo bo dogonił nas peleton. Nic więc warte fisiowanie i próbowanie ucieczki. Liczyłem po cichu że trafi się jakaś grupa z przodu ale na próżno. Dalej ciągle jechaliśmy w tym samym gronie, ja starałem się trzymać przodu na wypadek jakiegoś dużego skoku. W okolicach Bely, grupka delikatnie się zmniejszyla, slychac bylo wsrod rywali ciężki oddech a właśnie od tego mniej więcej kilometra miały się właściwie zacząć pierwsze, większe podjazdy. Tak też nastąpił w miejscowosci Vysoka Srbska. Znowu wyskoczyl "czarny w getrach" a za nim "żółty" oraz rosły kolarz z grupy HSK Hradec Kralove. Nie odpuściłem i ja, co przyniosło efekt finiszu jako pierwszy co oczywiście niczego poza satysfakcją z braw kibiców nie przyniosło. Na zjeździe do Hronova czekałem na peleton bo samemu wiedziałem że nie zdziałam wiele. Jadąc dalej w kierunku Bezdekova nie miałem już zamiaru walczyć na tej premii górskiej. Dojechałem jednak w czołówce i to mi wystarczało. Całkiem niedługo potem, mieliśmy kolejny podjazd w Velkich Petrovicach. Tuż przed podjazdem akurat ja byłem jako pierwszy na zmianie i tak też wjechałem na szczyt. Chwile potem zaczął się zjazd na krótym wyleciałem z zakrętu i przejechałem szutrowym, pełnym kamieni poboczem. Nie wiem jak to się stało że nie zaliczłem gleby...fart. Do mety było już całkiem niedaleko, i czułem że zaczyna się pilnowanie. Górki zrobiły swoje, wyszedł z tego jakiś przesiew i peleton był trochę mniejszy. W naszej grupie jechało więcej kolarzy na 175km jak na 95 km. Po krótkim rozeznaniu naliczyłem 5 konkurentów ale za najpoważniejszego uznałem gościa z HSK. Ku mojemu zdziwieniu na początku ostatniego, "długiego" podjazdu do mety, wyskoczył "czerwony". Jego akcje skasował "żółty" a za nim ruszyłem ja. Poczułem że nie jadę sam, obejrzałem się i wiedziałem że to musi być HSK. "Żółty" przez krótki moment był w moim zasięgu ale ostatecznie nie dałem mu rady choć dawałem z siebie wszystko. Kilometr przed metą, na moje nieszczęście złapał mnie HSK, uśmiałem siędo niego i powiedziałem, "no dobra, goń go" - wskazując na żółtego:) Również się uśmiał i coś tam powiedział a potem już siabada i do przodu. Mete przekroczyłem z czasem 02:58:30 i zająłem 80 miejsce. Moi koledzy Mikołaj i Tomek pojechali lepiej i uzyskali czasy kolejno 02:49:39(54m) i 02:51:43(65). Podsumowując chciałbym bardzo pozytywnie wyrazić się na temat organizacji wyścigu. Wszystko było na jak najwyższym poziomie. Jeśli chodzi o mój wynik to uznaje go za dobry choć wiem że stać mnie było na dużo więcej. Kolejny raz zawalam start na początku w peletonie i nie biorę z tego nauczki na przyszłość. Poza tym zrobiłem swoje i już myślę co przyniesie kolejny Sudety Tour w 2013r :) p.s. Coś mi nie chce wyjść akapit przy tym wpisie...:/
CZAS: 02:58:30
MIEJSCE OPEN: 80/176
MIEJSCE KATEGORIA: 23/56

Dane wyjazdu:
45.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:440 m
Kalorie: kcal

Luźny trening po czeskich szosach

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 0

Jutro wyścig więc dziś bardzo spokojnie na mojej kraloveckiej pętelce. Nastawienie przed jutrem pozytywne, więc nic tylko wsiadać na rower i jechać byle bezpiecznie do mety.
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kingdom of the Krkonose

Piątek, 1 czerwca 2012 · dodano: 01.06.2012 | Komentarze 4

Tym razem nie będzie wpisu z treningu bo owego nie było od wtorku a to zacznyna mnie denerwować. Pogoda niestety nie dopisuje a w niedziele czeka mnie trudny wyścig w Teplicach nad Metuji. Swój udział w tych zawodach zadeklarowało mnóstwo solidnych kolarzy z Czech ale żeby było bardziej kolorowo, nie zabraknie też kilku Polaków. Swój udział potwierdził m.in Viranque z bikestatsa i Tomek z Bielawy który wygrał ze mną walkę o 2 miejsce w Klasyku Radkowskim, a także dwóch zawodników z Kamieńca Ząbkowickiego. W tym gronie niestety zabraknie mojego dobrego kolegi Grześka z którym od prawie 10 lat trenuje ale ten rok niestety musi trochę "ograniczyć kolarsko". Nie wiem też co u Pawła z Kowar bo w eterze cisza a szkoda, gdyż można było zrobić fajny zespół. Patrząc na naszą grupkę można by powiedzieć że jest bardzo solidna więc ciekawe jak to będzie wszystko wyglądało w praktyce. Szkoda Viranque gdyż wczoraj pechowo zaliczył upadek podczas górskiego treningu. Mam nadzieje, że szybko do siebie dojdzie i będzie w pełni sił.
Zmieniając temat...ostatnio zastanawiałem się jak by mógł wyglądać najtrudniejszy etap w Karkonoszach i przypomniałem sobie, że coś takiego stworzyłem na bikemapie rok temu. Trasa którą nakreśliłem wyniosła 231,3km z przewyższeniem sięgającym 5160m.
#lat=50.721903025699&lng=15.75327&zoom=11&maptype=ts_terrain
To istna rzeźnia ale możliwa do zrealizowania pod warunkiem, że wyjedzie się bardzo wcześnie rano i pojedzie w trybie "oszczędzanie energii":) Na pewno pewny realizacji tego planu być nie mogę ale za to wiem jedno, że jesli się uda to będzie piękna sprawa. Tak sobie myślę o ciężkim oddechu przy wjeździe na Modre Sedlo które na tym etapie byłoby...5 pręmią górską najwyższej kategorii ;))) Im więcej o tym piszę, tym bardziej wątpie że kiedyś to zaliczę ;) A skoro mowa o ciężkim oddechu chciałbym umieścić fajny filmik z czasówki w Matlock w Anglii gdzie miałem okazję jechać ale czysto treningowo. W tej pięknej, malowniczej miejscowości znajduje się jeden z ciężkich podjazdów. Ma on 1km ze średnim nachyleniem 14% i maksymalnym ponad 20%. W 2008 roku odbywała się tu nawet naraodowa czasówka. Oczywiście jest też opcja dla amatorów tyle że ja za późno się zorietnowałem...Widać Angole też się lubią katować bo i oni mają gdzie ;) Oto filmik-należy przesłuchać do końca! :


A na koniec muzyczka która dodaje mi energii na każdy dzień...jak nutella ;)