Krótko w cyfrach...

IMIĘ: MARCIN
NAZWISKO: KRZYWONOS
MIASTO: LUBAWKA
WIEK: 33
WZROST: 183
WAGA: 84
NAJWYŻSZY ZDOBYTY SZCZYT: 2645m
PODJAZD NO1.-EU: ALPE D'HUEZ
PODJAZD NO1.-PL: PRZEŁĘCZ KARKONOSKA
Strona główna

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzywy.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

..::Zawody 2013::..

Dystans całkowity:555.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:61.67 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
4.50 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

CZASÓWKA GORZANOWICKA 2013

Sobota, 5 października 2013 · dodano: 06.10.2013 | Komentarze 4

Cykl czasówek karkonoskich składa się z czterech indywidualnych time trialów. Dziś odbyła się ostatnia czasówka w tym roku czyli "Czasówka Gorzanowicka". Trasa jak dla mnie nieznana, więc byłem ciekaw z czym tego dnia bede miał do czynienia. Ostatnio miałem długą przerwę od roweru więc nie jestem już w tym rytmie co wcześniej. Nie udało się wystartować w Wojcieszowie i pod wątpliwość stawiałem też Gorzanowice. Zebrałem się jednak i ruszyłem do miejsca startu czyli Pogwizdowa. Tego dnia wiał bardzo silny wiatr przez co bardzo utrudniał zawodnikom jazdę na czas. Ilość kolarzy na starcie przerosła oczekiwania organizatora bo stawiło się ich około 100. Ja wystartowałem z numerem 52 i przyznaje, że musiałem się sporo naczekać na swoją kolej. Kręciłem się w kółko w okolicy żeby dobrze się rozgrzać. W końcu nadeszła moja kolej. Pierwsze kilometry dokładnie do mostku to teren o kiepskiej, nierównej nawierzchni przy dodatkowo bardzo silnie wiejącym wietrze. Nie mogłem przez to złapać odpowiednio równego rytmu więc nie jechało się najlepiej. O ile pierwsza faza poszła dobrze o tyle druga od ostrego zakrętu w prawo i wjeździe już na nowy asfalt nie byłem zadowolony. Tu straciłem najwięcej ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ostatecznie zająłem 2 miejsce wśród niezrzeszonych co miło mnie zaskoczyło. Jeśli będzie taka możliwość to za tydzień zaliczę ostatnie zawody w sezonie-Sobótka.

Dane wyjazdu:
58.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

GÓRSKIE MISTRZOSTWA POLSKI MASTERS 2013

Niedziela, 8 września 2013 · dodano: 09.09.2013 | Komentarze 3

Po Klasyku Karkonoskim był to mój drugi start w Górskich Mistrzostwach Polski tym razem dla Mastersów. W niedzielny poranek jechałem z założeniem mniej-bardziej ambitnym-dojechać w pierwszej dziesiątce. Tak jak w Cieplicach tak i teraz na zawody wybrałem się wraz z Pawłem. Przed startem była na szczęście chwila czasu więc zrobiliśmy rozgrzewkę po której zjechaliśmy do lini startu. Od początku ruszyliśmy pełną parą a moim zamiarem było trzymanie sie czoła gdyż ostatnio ustawiałem się zdecydowanie za daleko przez co już na starcie traciłem bardzo wiele. Jako, że z początku mieliśmy dwie hopki a po nich ostry zjazd to trzeba było bardzo uważać. Były momenty nerwowe ale na szczęście utrzymałem się z przodu.

Podjazd koło zbiornika przeleciał bardzo szybko a przed nami pojawiła się już Sosnówka i miejsce gdzie mogła nastąpić sieczka. Tak też się stało, do połowy podjazdu trzymałem się w czołówce ale tempo było na tyle mocne że zdecydowałem się jechać swoim tempem gdyż w innym przypadku zapewne bym się ujechał:) Jeszcze przed szczytem wyprzedziło mnie trzech kolarzy z którymi potem rywalizowałem o końcowe miejsce. Druga i trzecia runda to jazda w gronie 4-5 osobowym zaś ostatnia to raptem trzech. U podnóży zbiornika zerwał się niemiłosierny wiatr więc żaden z nas nie chciał wyjść na czoło. Śmiesznie a zarazem beznadziejnie to wyglądało ale cóż...w końcu wyrwał się kolarz z Penco nr. 235 a ja z pozostałymi właściwie tylko obserwowałem. W końcu poszła jedna zmiana a po niej druga-moja. Jako, że było już lekko z góry chciałem z nimi dojść kolarza z Jeleniej ale niestety towarzysze nie byli chyba tym zainteresowani. Postanowiłem wiec w pojedynkę do niego doskoczyć. Udało się ten cel zrealizować dopiero ok. dwóch kilometrów przed metą.

Przez chwile rozważałem opcje utrzymania mu koła lub natychmiastowego odskoczenia przez co może udałoby się odjechać. Wybrałem drugą opcję lecz 235 nie odpuścił i to on teraz mnie kontrolował:) Nie trwało to długo bo w końcu mnie wyprzedził. Tuż przed metą nacisnął mocniej na pedały a ja więcej już zrobić nie mogłem. Skończyłem te zawody na 7 miejscu i szczerze powiem...nie narzekam.

Pojechałem dziś tyle ile nogi pozwoliły także nic dodać, nic ująż. Na trasie było bardzo bezpiecznie a i oprawa zawodów bardzo fajna także pozostaje podziękować organizatorom i poczekać na kolejny start w GMPM.
KATEGORIA AMATOR-MIEJSCE: 7
CZAS: 1:54:05

Zdjęcie zaraz na starcie (by Paweł):


MAPA:


Dane wyjazdu:
77.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

KLASYK KARKONOSKI 2013

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 4

Klasyk Karkonoski-impreza na którą obowiązkowo muszę powrócić w przyszłym roku. Zacząłem od d..y strony ale niech to będzie zachęta dla tych którzy nie byli:) 7 rano wyjazd do Kowar gdzie spotykam się z Pawłem Kochelem i razem lecimy już do Cieplic. Później wiadomo odbiór numerów i powrót do aut. W tzw. pakiecie startowym dostajemy czip, numer startowy i zipy:) Także pod tym względem zero ale nic, mówi się trudno, najważniejsze żeby trasa była zabezpieczona. Tak więc przygotowujemy rowery do startu i jedziemy ustawić się w swoim szeregu. Zajmujemy ostatnie końcowe miejsca no ale nie ma co narzekać, i tak wojować nie przyjeżdżamy. Co jakiś czas ktoś się wcina do przodu, a kto inny przerzuca rower by być w czubie co jest śmieszne ale tak ludzie robią niestety.

Ruszamy, rower przy rowerze ale tu jedziemy za wozem technicznym. Zdaje się zaraz za stawami zostajemy już bez technicznego wozu i niczym spuszczone harty mkniemy przed siebie. Trzeba uważać, co chwila ktoś hamuje, inny się wciska, ja próbuje również żeby nie było że jestem inny, każdy walczy o dobrą pozycję. Dojeżdżamy do właściwego skrętu na Jagniątków. Tempo mocne, mięśnie niestety nie rozgrzane bo jak zwykle odstawiam amatorkę przed startem, i nie rozgrzewam się w porę. Stopniowo przeciskam się do przodu. Pawła niestety już nie widzę ale obaj jedziemy zgodnie ze swoim tempem więc norma. Mijamy Jagniątków i linie gdzie usytuowana jest meta, dalej wchodzimy w kiepski asfalt. Akurat przed tymi dziurami jestem w fajnej grupie zaraz za czubem. W momencie kiedy wjeżdżamy na niedawno położony asfalt dzieje się śmieszna a zarazem w......ąca rzecz. Kolarz z niewiadomego mi powodu przewraca się i leci domino. Ja niestety również w tym uczestniczę i to mnie boli. Odczepiam się od od jednego z kolarzy i ruszam. Mijają mnie ci którzy zostali z tyłu, jest ich sporo. Przed premią górską w Michałowicach muszę się zatrzymać gdyż czujnik wali o szprychy. Licznik już od tego momentu nie będzie działał do końca zawodów. Lecim dalej. Piękny zjazd, po którym jazda to sama przyjemność. Dochodzę do części z tych co mnie łyknęli, ale zaraz wypłaszczenie i walka samemu nic dobrego nie przyniesie.

Formułuje się fajna grupka, m.in Piotr Słowik, i Piotr Lis i z tymi ludźmi później przynajmniej można było popracować. Jedzie też Adrian Brychcy i Robert "Winiar". Robert na płaskim daje zmiany ale jeden gość to za mało. Hasamy więc w większym gronie, odrywa się rosły chłop i idzie mu całkiem dobrze, zastanawiam się krótko i lecę do niego dołączyć. Krótka wymiana zdań o "współpracy" innych na płaskim i jedziemy dalej. Mijają kolejne okrążenia. Gdzieś ta moja grupka się rozeszła i zostałem ja ze kolegą Słowikiem i Lisem. Jest jeszcze jeden , dobry gościu ale on główne szaleje na podjazdach co po czwartym zjeździe mocno odczuje i już nas nie dojdzie. Tak więc We trzech lecimy co sił w nogach, po zmianach i tuż albo dopiero przed Jelenią-Sobieszowem doganiamy liczną grupę kolarzy.

Na początku podjazdu jeszcze idzie mi dobrze ale z biegiem czasu tracę gdzieś moc i nie jestem w stanie wytrzymać tempa tej sporej grupy. Tym samym moi dwaj koledzy dokładają mi na tym podjeździe minute więc sporo a jeszcze przed metą gościu mi wychodzi na kreskę...

Ogólnie sporo dziś sił włożyłem w ten wyścig, na płaskim starałem się mocno pracować, a podjazdy szły mi przyzwoicie. Chciałbym aby wynik był dużo lepszy ale wszystko się ułożyło na początku tak a nie inaczej więc nie ma co smęcić i szukać tłumaczeń.

Organizacyjnie uważam ten wyścig za jeden z najlepszych w jakich miałem okazję startować a za rok będzie to obowiązkowy punkt kalendarza. Przede mną być może jeszcze 3 starty-czasówki ale wszystko jest zależne od spraw na które nie mam wpływu.

Czas: 02:29:36h
Miejsce: 50 open, 18 kategoria
AVG: 31.08
TRASA
PROFIL
WYNIKI
Krzywy przed startem i inni z peletonu: (fotki by Paweł)



Dane wyjazdu:
127.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Liczyrzepa 2013 - Karpacz

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 8

4 maraton kolarski Liczyrzepa już za mną. Zgodnie z zapowiedziami, sobota przywitała kolarzy pięknym bezchmurnym niebem. Do Karpacza gdzie w tym roku zorganizowany został maraton, zjechało wielu kolarzy z całej Polski. Na zawody przyjechałem wspólnie z kolegą Grzesiem Urbanikiem, który tak jak i ja startował na dystansie mega czyli 127km.

Tegoroczna odsłona Liczyrzepy zawierała trzy konkretne podjazdy: Miedziankę, Przełęcz Rędzińską i Orlinek. Pierwsze dwa podjazdy, zgodnie z dystansem zaliczałem dwa razy zaś Orlinek pozostał na koniec gdzie usytuowana była meta. Los sprawił, że wylądowałem w pierwszej grupie startowej. Równo o 9:00 wyruszyliśmy z Karpacza w kierunku Ścięgien i Kowar. Tempo z miejsca mocne więc pomyślałem, że będzie ciekawie:) Jeszcze przed Przełęczą Karpnicką grupka się zmniejsza, i jedziemy w 5. Na zjeździe wbija mi się pszczoła w klatkę piersiową ale to jakby mniejszy problem;)Zmiany dają jedynie Maciek Wójcik, Darek Malinowski i ja, zaś reszta ciągle się wiezie...
Pierwszy poważniejszy podjazd pod Miedziankę powoduje że grupą znowu się zmniejsza.

Wjazd na szczyt i spokojnie lecimy do Wieściszowic gdzie niebawem zawitamy u podnóży Przełęczy Rędzińskiej. W momencie kiedy wjeżdżamy na nowy asfalt zaczyna się właściwy podjazd i pierwsze stromizny. Każdy jedzie swoim tempem, a jako że jest to pierwsza pętla to idzie całkiem sprawnie. Tuż przed szczytem na pierwszym "wypłaszczeniu" o ile można tak powiedzieć, spotykam Edka z kolegami którzy mnie dopingują:) Na szczycie strefa bufetu, i kolega który mocno mnie wspiera za co bardzo mu dziękuje (proszę o jakiś znak na priwa lub w poście).
Moi kompani z grupy startowej zostali nieco z tyłu dlatego zjeżdżam samotnie. Na trasie doglądam czy nikt nie dojeżdża lecz nikogo nie widzę. Dopiero w Leszczyńcu dostrzegam Darka i postanawiam zwolnić i zaczekać. Dalszą część trasy jedziemy po zmianach i tak dojeżdżamy do szczytu Przełęczy Kowarskiej. Na początku zjazdu pojawia się trzeci kolarz z naszej grupy Maciek i już pracujemy we trzech. Przed nami druga pętla. Tempo trzymamy dość dobre, lecimy po zmianach i nim człowiek się zorientował a już wjeżdżamy pod Karpnicką. Za chwile mamy Miedziankę i tu nieco zwalniamy, bo najgorsze przed nami.
Pierwsze objawy zmęczenia następują właśnie przed Przełęczą Rędzińską a nasza trójka dzielnie pracuje po zmianach. Nikt nie zamierza podkręcać tempa więc równo, we trzech kręcimy na tym bardzo trudnym podjeździe. Jest ciężko ale nie tragicznie:) W miejscu gdzie był wcześniej Edek, stoją teraz ksiądz Olek, Michał i Ramzes co dodaje mi więcej motywacji i sił do dalszej jazdy-dzięki.

Na szczycie postanawiam się zatrzymać wraz z Mackiem by napełnić bidony. Tu jeszcze raz dostaje wsparcie od kolegi i ruszam w dół do chłopaków. Darka zaczynają łapać pierwsze skurcze, Maciek idzie równo i mocno a i ja zaczynam mieć mały kryzys. Na szczęście po 5 km wszystko wraca do normy i jest ok. Od Leszczyńca prowadzę chłopaków na szczyt i tam żegnamy się z Mackiem który zostaje na strefie bufetu bo przed nim jeszcze jedno okrążenie-pełen szacun! Zjazd do Kowar bez szaleństw, muszę rozmasować prawą nogę bo łapie mnie pierwszy skurcz, wylewam na siebie butelkę wody i dalej w drogę. Od Kowar jedziemy wraz z Darkiem po zmianach, i tak to wygląda aż do podjazdu do Karpacza.
Na 118km dojeżdża do nas dwóch kolarzy-jeden jadący na dystansie Giga, a drugi na Mega czyli mój rywal. Niestety oznacza to, że jestem nieco w plecy ale nie składam broni.

Pomimo mocnego tempa jakie narzucił Szymon Figurski z nr 51 nie dałem mu za wygraną. Darek postanowił jechać swoim tempem zaś kolega z dystansu giga pociągnął za nami jedynie przez chwile. W Karpaczu poczułem, że jest dobrze i może przy "dobrych wiatrach" spróbuje odjechać Szymonowi. Nic bardziej mylnego, za tunelem do ronda gdzie jest właściwy skręt na Orlinek uzyskałem minimalną przewagę i to było wszystko by chociaż zniwelować stratę. Na najsztywniejszym zakręcie, już do mety, Szymon zostawił mnie na kilka metrów i było po wszystkim. Na mecie zameldowałem się z czasem 4:24h co dało mi 13 miejsce open i 5 w kategorii.

Mogę z całą pewnością powiedzieć, że wynik mnie zadowala. Trasa tegorocznej Liczyrzepy była wyjątkowo trudna, podjazdy jakie musiał pokonać każdy uczestnik sprawiły że na trasie wylano sporo potu. Miedzianka, Przełęcz Rędzińska, legendarny Orlinek i do tego piekielny żar z nieba swoje zrobiły przez co każdy kto ukończył ten wyścig, może poczuć się jak zwycięzca:) Pozdrowienia dla moich towarzyszy na trasie oraz wszystkich którzy wspierali mnie na trasie. Dzięki!

CZAS: 04:24:54h
MIEJSCE: 13(open)5 (kategoria)
AVG KM:28,09
WYNIKI oraz tu: WYNIKI
MAPA:


Dane wyjazdu:
17.50 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Czasówka Sieroszewicka 2013

Niedziela, 30 czerwca 2013 · dodano: 02.07.2013 | Komentarze 1

W niedzielny poranek ruszyłem na start czasówki w Sieroszewicach. Pogoda nie za piękna bo szaro i wietrznie ale nie odstraszyło to licznie przybyłych kolarzy z całej Polski. Zawody świetnie i z rozmachem zorganizowane więc gorąco polecam. Po odbiorze numeru czekam na listę startową, a w międzyczasie spotykam Krzyska vel Kris az bikestats i tak gawędzimy przez dłuższą chwilę. Przy okazji poznaje innych kompanów z Interkolu i tak czas śmiga w miłym towarzystwie. Zaobserwować można wiele pięknych i zapewne kosmicznie drogich sprzętów do jazdy na czas-nic tylko pozazdrościć:) Moj start-11:49. Ostro rozgrzewam się na trenażerku a potem ruszam na start. Godzina zero i siabada do przodu i stopniowe rozkręcanie tempa. Nim się obejrzałem a już byłem na mecie. Zabrakło niewiele by łyknąć startującego przede mną ale to może gdyby trasa była dłuższa ;) Przed zawodami stawiałem na czas 26-28 minut i dużo się nie pomyliłem. Zrobiłem bowiem 26:58 i ogólnie sklasyfikowano mnie na 38 miejscu open i 14 w kategorii. Narzekać nie mogę, a i czas do poprawienia pomimo faktu że nie mam roweru na czas jak większość tu startujących. Do zobaczenia za rok!

MAPA:


Dane wyjazdu:
97.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Road Maraton Srebrna Góra

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 15.06.2013 | Komentarze 1

Road Maraton Srebrnogórski to impreza na którą zawsze czekam z niecierpliwością. Teren po którym przychodzi co roku się ścigać oraz duże zainteresowanie kolarzy z całej Polski dodaje większego smaczku tym zawodom. Około godziny przed startem zajechałem wraz z żoną do Srebrnej Góry. Od razu udałem się po numer startowy a przy okazji spotkałem kilku kolegów z szosy. Do startu pozostało niewiele czasu więc ruszyłem z Tomkiem na rozgrzewkę. Start nieco się opóźnil a my jak krzyżacy, na patelni przy lini startu.

W końcu ruszyliśmy, a spory peleton nieco się rozciągnął. Na pierwszym zjeździe straciłem dystans do Przemka i Tomka wiec pozostał jedynie Robert. Niestety zjazd jak zwykle piernicze bo jadę zbyt asekuracyjnie. W końcu gubi mnie i Robert więc dalej jadę już sam. Dopiero gdy wjezdzamy na głowną drogę w kierunku Wałbrzycha-Głuszycy rozgladam sie za siebie i widze maly peleton który po chwili mnie dochodzi wiec zabieram się z nimi i po kilku minutach łaczymy się z czołową grupą. Ogolnie czułem się jak Gołota po walce z Mikiem Tysonem, ale w końcu trafiam na właściwy rytm i juz jest dobrze.

W Sierpnicy pierwszy konkretny podjazd. Grupa nieco się rozwala, robi się sieczka a mnie jedzie się dobrze. Widzę czołówkę ale nie podkręcam na tyle tempa by ich dojsc-żaluje bo pewnie załapałbym się do czolowej 10-tki lecz to juz tylko gdybanie. Tomek gdzieś przy Rzeczce ma defekt ale tego niestety nie widzę-dowiaduje się o wszystkim na mecie. Od Rzeczki do skrętu na Wolibórz jedzie nas czwórka ale bez jakiegoś zgrania. W końcu zaczynamy się rozkręcać, robić zmiany co w końcu przynosi efekt. Nasze tempo nie odpowiada jednak Bartkowi Gawędzie który przed podjazdem pod Przełęcz Woliborską odjeżdza od nas. Jego jak i innych którzy odpadali z czolowej grupy łapiemy i zostawiamy za sobą. Bartek jednak nie odpuszcza a potem znowu poprawia i odjezdza. Troche wyglada to nerwowo ale co zrobić:)
Pod Srebrną Górę jedziemy ponownie w tym samym 5 osobowym gronie i tu wspomniany wyżej odjezdza, za nim Kamil Kosek, ja i nr 23 oraz 42. Bartek jest poza zasięgiem, ja podkręcam tempo ale Kamil poprawia i niestety nie mogę utrzymać mu koła. Do mety pozostaje w moim zasięgu wzroku i tyle. Przez chwile toczylem jeszcze rywalizacje z 23 ale udalo mi się go zgubić. Na metę dojeżdzam 18.

Wynik uznaje za dobry, zwazywszy ze rywalizacja w tym roku byla zdecydowanie wieksza jak w 2012r. Przy odrobinie szczęścia i większej pewnosci siebie moglem pojechac lepiej i trochę szkoda że nie zaryzykowałem więcej w Sierpnicy. Z wielką przyjemnoscią powrócę tu za rok i już nie mogę się doczekać tej chwili:)
MAPA:
CZAS:03:13:34,99
MIEJSCE: 18-OPEN; 9-KATEGORIA

Dane wyjazdu:
105.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Sudety Tour 2013

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0

Sudety Tour-ta nazwa zobowiązuje. Jeśli pragniesz wrażeń, konkretnej organizacji a przede wszystkim rywalizacji na najwyższym kolarskim poziomie, to musisz tu być. Od rana dopisywała piękna słoneczna pogoda. Czasu na rozgrzewkę praktycznie nie miałem więc pozostało dołączyć do już licznie oczekującej grupy kolarzy. Ten sam bład co rok temu czyli ustawienie w nieodpowiednim miejscu na starcie powoduje że praktycznie od startu muszę mocno się przeciskac między kolarzami. Od Hvezdy jadę w fajnej grupie która w międzyczasie się rozrasta dzięki tym co odpadli. Trasa tegorocznego Sudety Tour jest zdecydowanie trudniejsza i ciekawsza od tych które miały miejsce w latach poprzednich.
Opis wydarzeń na trasie ograniczę do kilku kulminacyjnych momentów-Podjazd po kostce brukowej w Vysokiej Srbskiej to nielada gradka, bo na tym odcinku nastepuje spora selekcja.Kolejne nie są łatwiejsze-warty wzmianki jest odcinek do Ivki-Radvanice bo tu sporo ludzi odpada. Pod Chvaleckie serpentyny toczymy ciekawą rywalizacje w gronie 6 kolarzy. Chwile wcześniej mieliśmy pociąg który na chwile nas zatrzymał.Na początku podjazdu odjezdza jakis pepik, a ja kręce równym tempem. Okazuje się że noga ładnie podaje więc utrzymuje 15km/h i prowadze naszą grupe ale tu nieco na ogledłość i dojeżdzam pierwszy na szczyt. Zjazd również znam dobrze więc nie czekając na innych lecę masakrycznie szybko a koło Adrspachu dołącza wspomniana 6-tka. Tu każdy spogląda na każdego bo niebawem finałowy podjazd. 471 i 383 utrzymują ładne tempo zaś reszta odpada. Dokręcam by dojechać do wspomnianej dwójki i lecę tuż za nimi. Z biegiem czasu noga nie daje więcej pociągnąć więc już jadę równym i swoim tempem.
Na domiar złego 441 dojeżdza do mnie i i a potem jeszcze wyprzedza kolegów. Ostatecznie chłopaki wygrali z nim rywalizacje a ja dojechałem 20 sekund później. Zawody oceniam w samych superlatywach a osiągnięte miejsce daje mi pełną satysfakcje bo jest lepiej jak rok temu. Póki co był to najdłuższy etap w tym roku jaki zrobiłem więc tym większa radośc na zakonczenie. Pozostaje mi zacząć trenować wytrzymałość bo tej brakuje mi najbardziej. Za tydzeń Srebrna Góra gdzie również zapowiada się ciekawe ściganie.
MIEJSCE: 56 OPEN/ 21 KATEGORIA
CZAS: 03:28:07.9
MAPA:

Dane wyjazdu:
3.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Czasówka Szybowcowa 2013

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0

Pierwotnie nie myślałem o starcie na dzień przed Sudety Tour. Nie mam zwyczaju tego robić ale jakoś udało się przekonać Mikołajowi moją osobę i przyjechałem do Jeżowa Sudeckiego. Jadąc autem byłem pod wrażeniem tego podjazdu i głębi duszy nie wyobrażałem sobie czasu 7 minut jaki mogą wykręcić najlepsi. Skupiając się już na samym starcie-ruszyłem o 12:22 i zaraz na początku spore trudnosci bo i nachylenie fajne, potem nieco łagodnieje i mogę trochę dokręcić na "wypłaszczeniu". Ogolnie lecę maksymalnie ile mogę i w mgnieniu oka dojeżdzam na metę. Czas o ile mnie pamięć nie myli 8:36 i 3 miejsce pośród niezrzeszonych. Bardzo fajna czasóweczka, za rok powracam ale już z Sudecką i dwiema pozostałymi.

Dane wyjazdu:
66.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

KLASYK RADKOWSKI 2013

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 6

Tegoroczny Klasyk Radkowski niestety nie mogę zaliczyć do szczęśliwych. Od początku liczyłem tylko na siebie choć przez chwile towarzyszyła mi sympatyczna kolarka z Poznania.Jechała bardzo dobrze jak na kobitkę i zrobiła niezły czas bo 2:46h.
Do miejscowości Złotno jechałem tak jak należy, mijałem kolejnych kolarzy i noga szła bardzo dobrze. Chwile przed Złotnem na dziurawym zjeździe oddałem kolarzowi Szerszeni swoją dętkę, pech chciał że i mnie spotkał ten los i to dwukrotnie. Niestety w takim momencie cały wysiłek który włożyłem do tej pory poszedł na marne. Nie będe ukrywał że byłem tą sytuacją maksymalnie w........ ale taki los i nic nie poradzę. Po dłuższym czasie postoju ruszyłem dalej, i pojechałem w kierunku Radkowa. Wynik porażka, ale mając na uwadze dzisiejszą jazdę na pozostałe wyścigi patrze z optymizmem.
Gratulacje przede wszystkim dla mojego kompana Grzesia Urbanika za 2:23h bo czas który wykręcił pokazuje, że ma olbrzymi potencjał przy tej ilości km którą zrobił do tej pory. Tomek Michalak jak zawsze top, świetny wynik, podium, a gdyby nie siodełko z pewnością byłby liderem.
Cóż, na dzisiaj tyle, następny wyścig w Teplicach-Sudety Tour. Tam będzie się działo...
CZAS:2:43:39
POZYCJA: 56

MAPA: