Krótko w cyfrach...

IMIĘ: MARCIN
NAZWISKO: KRZYWONOS
MIASTO: LUBAWKA
WIEK: 33
WZROST: 183
WAGA: 84
NAJWYŻSZY ZDOBYTY SZCZYT: 2645m
PODJAZD NO1.-EU: ALPE D'HUEZ
PODJAZD NO1.-PL: PRZEŁĘCZ KARKONOSKA
Strona główna

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzywy.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
102.93 km 0.00 km teren
03:20 h 30.88 km/h:
Maks. pr.:63.02 km/h
Temperatura:
HR max:176 ( 89%)
HR avg:148 ( 75%)
Podjazdy:900 m
Kalorie: 2592 kcal

Płasko-Górsko...

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 10.07.2011 | Komentarze 0

Trasa: Lubawka-Bolków-Wiadrów-Dobromierz-Szczawno Zdrój-Jabłów-Kamienna Góra-Lubawka
Dzisiejszy wypad to czysty przypadek. Po tym co działo się w nocy a mam tu na myśli wielkie burze i ulewy, nie sądziłem że będzie szansa na trening. Cóż...o 7 rano nagle inny świat. Niemal bezchmurne niebo nastawiło mnie optymistycznie, nawet mimo mokrego chodnika przed oknem;) Trasę obmyśliłem w ciągu kilku minut poczym zebrałem się i go go go. Zaplanowałem dziś sobie wyjazd na płaszczyzny, chociaż przez dobry moment z zakończeniem typowo górskim. Pogoda dopisała chociaż im dłużej na rowerze tym bardziej było parno i męcząco. Mimo to zaaplikowałem sobie ciekawą trasę, która w niektórych momentach prowadziła tak samo jak jeden z tegorocznych etapów wyścigu Bałtyk-Karkonosze. Od Dobromierza zaczęły się górki. Trasy na Szczawno Zdrój są niezłe, dużo hopek, czasami krótkie ale strome podjazdy. Droga na Jabłów to już dłuższy podjazd, akurat tutaj napotkałem kolarza w stroju US Postal, jak się okazało mieszkańca pobliskiego Wałbrzycha. Pod górę miałem dobre tempo, sądziłem że trochę pohasamy no ale jakoś nie wyszło:) Wjechaliśmy więc razem na szczyt a potem się grzecznie pożegnaliśmy. Dalsza część drogi to długie proste w stronę Kamiennej Góry z której miałem już 12 km do domu. Jak na złość, na obwodnicy wiatr nie pomagał ale jakoś się przeleciało ten odcinek i zawitałem na mecie.

Dystans: 102,93km
Czas: 3:20:00
AVG: 30,88
KCAL: 2592
MAX HRT: 176
AVH HRT: 148
STREFY%: HEALTH 20%,FITNESS 53%,POWER 27%

MAPKA:
Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
64.40 km 0.00 km teren
02:01 h 31.93 km/h:
Maks. pr.:68.35 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 86%)
HR avg:150 ( 76%)
Podjazdy:900 m
Kalorie: 1754 kcal

Pochmurnie, ciepło, intensywnie...

Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 1

Trasa: Lubawka-Zacler-Babi-Przełęcz Okraj(v.2)-Jarkowice-Lubawka
Dobrą chwile się zastanawiałem co robić....jechać czy nie? Chwile przed wyjazdem chmury wisiały nisko, nawet przez moment padało ale jakoś zaczęło się poprawiać. Decyzja więc mogła być jedna-jadę!Jak to u nas warunki mogły szybko się zepsuć więc nie chciałem odjeżdzać za daleko. Postanowiłem zrobić etap dobrze mi znany i dość wymagający, z tą jednak różnicą że pod samą przełęcz podjade trudniejszą drogą, ze znacznie większym nachyleniem. Od początku startu trzymałem się astronomicznej prędkości 22km/h nieco ziększając ją po przekroczeniu Kralovca. Tu jednak moja mała góreczka która na tym etapie jazdy jest niegroźna ale już pozwala dobrze rozgrzać nogi. Za nią chwila zjadu, przejazd kolejowy i ponownie podjazd pod Zacler ale tu już znacznie cięższy lecz krótszy. Po wjechaniu na wyższą partie tego czeskiego miasteczka i minięciu rynku chwila relaksu bo czekał może kilometrowy zjazd do okolic wyciągu narciarskiego. Dokładnie na jego wysokości zaczął się podjazd pod szczyt okolicznej wioski o wdzięcznie brzmiącej nazwie Babi. Udało się go zaliczyć całkiem przyzwoicie, a sama górka ciągnie się przez cały czas w lesie, zaś na szczycie ciekawy widok-twierdza artyleryjska i tutejsze bunkry z czasów wojny. Ze szczytu szybki 5 kilometrowy zjazd do obrzeży Trutnova. Od tej pory zaczęła się prawie 25km wspinaczka pod Przełęcz. Na początku długa prosta i 30km/h przez pewien czas, nogi dawały radę, tętno w porządku więc git. Stopniowo zaczynał się podjazd, po drodze minąłem trzech pedelare na mtb. Momentami dokuczał też wiatr, który na szczęście po wjechaniu w tereny leśne znacznie zmalał. Tuż przed moim skrętem na trudniejszą drogę Okraju minąłem jeszcze dwóch czechów na szosówkach. Sądziłem, że może któryś się uczepi ale najwyraźniej tego dnia nie było harcowników :)Wspomniany skręt i od razu duże nachylonko. Ta dróżka daje rade pomyślałem, a w sumie rzadko ją zaliczałem, trzeba było więc odświerzyć trasę więc pomykałem coraz wyżej. Prędkość momentami była niesamowita bo 8km/h Po chwili jednak lekkie wypłaszczenie i już 13km/h. Tak tu wyglądało, ale o to chodziło. Do szczytu jednak trzeba było się trochę pomęczyć, a nim on się pojawił, zdążyłem wylać sporo potu i mógłbym otworzyć kopalnie soli;) Okraj jak Okraj, zawsze tak samo ładny, nie było jednak sensu się zatrzymywać bo byłem mocno zgrzany więc od razu zjazd do Jarkowic. Dobrą chwilę trzymałem 57km/h ale zakręty i wiatr zrobiły swoje. Na koniec etapu "ukochany" podjazd pod Szczepanów, taka wisienka na zakończenie bo do Lubawki już rzut beretem. Tu akurat udało się wykręcić największą prędkość tego dnia a sam dojazd do miasta był już na maxa.

Dystans: 68.35km
Czas: 2:10:32
AVG: 29.60
KCAL: 1754
MAX HRT: 171
AVH HRT: 150
STREFY%: HEALTH 19%,FITNESS 46%,POWER 34%

MAPKA:




Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
66.13 km 0.00 km teren
02:14 h 29.61 km/h:
Maks. pr.:66.13 km/h
Temperatura:26.0
HR max:173 ( 91%)
HR avg:147 ( 77%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1764 kcal

Okraj-Babi

Środa, 6 lipca 2011 · dodano: 06.07.2011 | Komentarze 0

W końcu wróciło słońce a z nim krzywy na trasę. Po kilku dobrych dniach przerwy z racji wyjazdu i małego problemu z gardłem dziś wyruszyłem na jedną z moich ulubionych tras. Było przyjemnie, ciepło, a wiało głownie w końcowych fazach przełęczy. Nogi dobrze podawały więc git. Pod koniec miesiąca jeden z ostatnich moich maratonów. Będzie nim Klasyk Kłodzki i w sumie moje pierwsze przetarcie na tej imprezie. Później już tylko czasówka Kowary-Okraj ale to jeszcze trochę przede mną.
Dystans: 66.13km
Czas: 2:14:48
AVG: 29.44
KCAL: 1764
MAX HRT: 173
AVH HRT: 147
STREFY%: HEALTH 20%,FITNESS 35%,POWER 44%

Lubawka-Rozdroże na Okraj:
Dystans:
Czas: 40min
AVG: 24km/h

Lubawka-Przełęcz Okraj:
Dystans: 20,91km
Czas: 56.30min
AVG: 22.40km/h
Mapa:



Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
117.79 km 0.00 km teren
04:00 h 29.45 km/h:
Maks. pr.:59.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Atak na Cerveny Kostelec

Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 1

Środowy poranek zapowiadał się świetnie. Bezchmurne niebo, i jeszcze nie za wysoka temperatura sprzyjały dłuższemu wypadowi. Tak też się stało bo za punkt trasy obrałem sobie Cerveny Kostelec. Bardzo specyficzna miejscowość z pięknym jak sama nazwa mówi czerwonym kościołem w środku miasta. Początkowy etap trasy stopniowo z górki do pierwszej górki w Bernarticach. Jako że świerze siły to pokonana w dobrym tempie a później dalej zjazd. Kiedy myślałem że fajnie bujne się do Trutnova to pepiki postanowili łatać i tak rewelacyjny w stosunku do nas asfalt. Na jednym z zakrętów nieco mnie wyrzuciło ale na całe szczęście nic nie jechało. Koleś jadący autem za mną był o dziwo cierpliwy i pozwolił mi panować na środku szosy:) Później już było git i na wlocie do Trutnova skręciłem w lewo do drogi głównej kierującej na punkt trasy. Od skraju Trutnova do samych Upic jechało się rewelacyjnie szybko. Prędkość nie schodziła poniżej 35km/h, a nogi póki co dawały rade trzymać długi czas ostre tempo. Na szczęście przez jakiś moment, wzdłuż mojej trasy płynęła rzeka co chłodziło "wstępną patelnie" czyli żar z nieba. Minąłem spokojne Upice i zaczął się podjazd. Nie jest to może Przełęcz Rędzińska czy Splinderowy Mlyn ze sporym nachyleniem, ale ciągnący się podjazd. Do Cervonego Kostelca dojechałem o dobrym czasie chociaż miał on dla mnie trzeciorzędne znaczenie. Chwila postoju w celu zrobienia fotki Kościoła i dalej w góre. Tradycyjnie na skraju miasta czekało spore wzniesienie na krótkim odcinku. O dziwo dało w kość a dodatkowo ta patelnia z nieba...Później już tylko zjazd serpentynami do ładnej wioseczki Bystre a po niej czekał już Starkov. Mówią że cudze chwalicie a swego nie znacie...ja jednak zawsze będe podkreślał (albo chociaż narazie) że Czesi mają rewelacyjne tereny do uprawiania kolarstwa. Asfalt jest o niebo lepszy od naszego, wszędzie wszystko zadbane a te małe wioseczki górują niejednokrotnie od naszych mniejszych miast...Starkov to wioska u stup okolicznych gór, piękna okoliczna zieleń powoduje że aż chce się tu zostać na dłuższą chwilę. Wioske w niedalekiej okolicy sąsiaduje z Adrspach i Teplicami nad Metują gdzie właśnie dalej zmierzałem. Ponownie czekały na mnie serpentynki w terenei otwartym a potem lesie. Dalej jechało się już ładnie z góry i po pagórkowatym terenie. Przekroczenie granicy wstępnie planowałem w Starostinie ale ostatecznie wybrałem Zdonov. Po stronie polskiej pojawił się Mieroszów z którego ruszyłem na moją rodzinną Kamienna Górę. Na trasie już był niezły upał i zmęczenie też było spore. Zapas bidonów powoli się kończył ale jeszcze zaliczyłem premie górską w Raszowie ;) z którego pocisłem do domu czyli Lubawki. Ogólnie było fajnie, tradycyjnie sam, bez kompani braci bo czasy kiedy jeździliśmy w większym gronie raczej bezpowrotnie minęły. Na weekend planuje kolejny wypad w Czechy ale może tym razem z Grześkiem o ile przyjedzie z Wrocławia. Zobaczymy...

Dane z licznika:
Dystans: 117.79km
Czas: 4:00:31h
AVG: 29.38 km/h
MAX S: 59.62km/h
MAPKA:



Kategoria ''101-200km''


Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
01:25 h 29.65 km/h:
Maks. pr.:66.41 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Intensywna wspinaczka

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 2

Trasa:Lubawka-Przełęcz Okraj-Lubawka
Dzień po maratonie w Jeleniej Górze wyjechałem z żoną nad morze. Po tygodniowym wypoczynku na północy dziś nadszedł czas kolejnej rekreacji a więc powrotu to treningu. Brakowało mi już roweru więc przy pierwszej okazji postanowiłem zrobić krótki ale intensywny trening. Miałem dwa miejsca do wyboru i ostatecznie zdecydowałem się na 21km podjazdu na Okraj. Pogoda o 18 była wręcz idealną do takiego wypadu. Ciepło, lekki wiaterek sprzyjały od samego początku. Poza tym na tej trasie tradycyjnie spokój co było najważniejsze. Do Szczepanowa jechałem bez szaleństw, ale od już od Miszkowic narzuciłem sobie konkretne tempo które fajnie utrzymałem do rozdroża. Czas z Lubawki do tego miejsca wynosił 37 minut ze średnią 25km/h Później tempo nieco zmniejszyłem, bo niestety zajechać się na tym odcinku bardzo łatwo a nie o to chodziło. Ogólnie na trasie spokój, minąłem raptem jednego kolarza na góralu i drugiego który zjeżdżał z Okraju oraz wiewiórkę która przeszła tuż przed nosem ;)3km od szczytu zacząłem jednak słabnąć i nie było już tak dobrze jak wcześniej. Nie mniej jednak tempo git jak na tygodniową przerwę od roweru. Na szczycie spokój cisza, to co lubie i piękny widok który nigdy się nie nudzi. Chwila odpoczynku i praktycznie zjazd przez cały czas aż do górki w Szczepanowie która niby nie jest jakaś wielka ale zawsze denerwuje. Poniżej dane z etapu:

Lubawka-Przełęcz Okraj-Lubawka:
Dystans: 42km
Czas: 1:25:32h
AVG: 29,47km/h
Max pręd: 66,41km/h

Lubawka-Rozdroże na Okraj:
Dystans:
Czas: 37min
AVG: 25km/h

Lubawka-Przełęcz Okraj:
Dystans: 20,91km
Czas: 53.50min
AVG: 23.32km/h

MAPKA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
140.22 km 0.00 km teren
04:58 h 28.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Maraton Liczyrzepa - edycja 2

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 2

Klasyfikacja generalna(rower szosowy, dystans mega):
Miejsce: 38
Miejsce w kategorii: 12
Czas:04:58:17h

Na spokojnie, po zakończeniu zawodów nasze trio z grupy startowej:)
Od lewej Grzesiek Urbanik (kolega z Kamiennej Góry), Mariusz Wojtczak (Zielona Góra) i ja:)


Maraton konkretny, na pewno wystartuje tu za rok. Tegoroczny był moim debiutem w tej imprezie. Bardzo sobie chwale tutejsze górki. Kapela to niezly podjazd ale na tym etapie najtrudniejsze były trzy ostatnie z kulminacją pod Przesiekę. Wynik w pełni mnie satysfakcjonuje bo pojechałem tyle ile mogłem. Niemal od początku nasza bardzo nieliczna grupka 5 osób zmniejszyła się do 3 i tak cały niemal etap pracowaliśmy razem. Dopiero od Piechowic stopniowo zaczęliśmy się rozdzielać. Najpierw Grzesiu musiał się zatrzymać by napełnić bidony przy jednym ze strumieni. Ja wraz drugim kolegą postanowiliśmy jechać dalej mimo iż u nas tak samo wiało pustkami. Mimo dobrych chęci greg (05:03:30h) nie dojechał choć był blisko:) Z perspektywy czasu oceniam że za ostro pojechałem na początku maratonu. To się odbiło na ostatnich podjazdach. Z góry szło bardzo dobrze ale każde kolejne wzniesienie nie pozwalało mi dojść do Mariusza(4:56:15h).

Dane wyjazdu:
88.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Modre Sedlo...czyli klimat niczym z Giro:)

Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 21.06.2011 | Komentarze 0

W piękny niedzielny poranek, zaplanowałem wyjazd w Czechy by tam zaliczyć podjazd określany jako najtrudniejszy. Trasa przebiegała znanymi nam terenami ale operacja Modre Sedlo była zupełnie czymś nowym...Po przestudiowaniu mapy zdziwił mnie fakt że wcześniej nie dostrzegłem tego skrętu w centrum miasteczka a przecież Pec pod Snezką należał do stałych punktów treningowych. Zaraz po pojawieniu się Grześka w Lubawce ruszyliśmy w kierunku Przełęczy Okraj. 20km podjazdu na szczyt a potem już dłuugi zjazd do skrzyżowania drug na Mlade Buky i Peca. Tutaj zaczeła się prawdziwa przygoda. Zarówno Grzesiek jak i ja nie byliśmy świadomi jak trudny będzie to podjazd. Tempo trzymaliśmy mocne, raz po raz robiąc zmiany. Od "wieżowca" to jednak Grzesiek wyszedł na czoło i trzymał dość szybkie tempo...nawet za szybkie:) Po minięciu odcinka ze 100m kostki brukowej zaczeło się...Wjazd do lasu i od razu nachylenie które daje ostro w kość. Później już było tylko gorzej i trudniej. Asfalt jak najbardziej okej ale podjazd cholernie stromy. Przypomniała mi się Przełęcz Karkonoska podczas Pętli Karkonosko-Izerskiej w 2007. Oba te podjazdy to no.1 w skali trudności jakie kiedykolwiek zaliczyłem. Na trasie mijaliśmy sporo turystów którzy patrzyli na nas ze zdziwieniem i chyba współczuciem. Nam jednak sprawiał on przyjemność a jeszcze lepiej czuliśmy się gdy niektórzy pokrzykiwali. Podczas tego podjazdu były bardzo trudne momenty, noga ledwie kręciła więc musiałem pojechać zygzakiem. Po chwili jednak wróciły do mnie siły i "cisłem" dalej. Tuż przed schroniskiem obejrzałem się za siebie co było trochę ryzykowne żeby poszukać Grześka. Ten jednak twardo trzymał się na nogach i jechał tuż za mną co bardzo mnie ucieszyło:) Po dojechaniu do schroniska Vyrovka nie zatrzymujemy się tylko kręcimy dalej. Po prawej stronie naszym oczom ukazuje się piękny widok niczym z alpejskiego Giro.

Wjazd kosztował nas dużo sił, szczególnie że Okraj i Pec zaliczyliśmy w mocnym tempie. Szczyt tego podjazdu to 1508m i nagroda w postaci bliskiego kontaktu wzrokowego na Śnieżkę:) Chwila odpoczynku, pamiątkowe zdjęcia które nawet zrobił dla nas przypadkowy turysta gdyż był bardzo zdziwiony obecnością "szosowców" na tej wysokości:) Przyszedł czas na zjazd ale niestety tą samą trasą i tu problem bo nasze obręcze zaczęły się mocno grzać, a klocki hamulcowe dość mocno zużywać. Bez kilku postojów i chłodzeniu kół w strumieniach górskich się nie obyło. Dalej już kierowaliśmy się na Okraj przy dobrym tempie aczkolwiek już nie tak silnym jak z rana. Na przełęczy Kowarskiej nasze drogi się rozstały, Grzesiek zjechał w kierunku Kamiennej Góry a ja na Lubawkę. Etap jeden z najlepszych w tym roku. Szkoda niestety że było ich tak mało. Ogólnie brakuje mi wyjechanych kilometrów. Do tej pory zaliczyłem treningi max do 90 km choć nie rzadko po dużych górach. Muszę zacząć robić dłuższe dystanse bo jak narazie to kicha i tyle. Pobyt w Anglii zrobił swoje ale kiedyś w końcu trzeba się rozkręcić:)

MAPKA:
Kategoria ''1-100km''


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wjazd na Okraj w okresie 2005-2009

Sobota, 1 stycznia 2011 · dodano: 07.07.2011 | Komentarze 0

Wyniki osobiste czasów uzyskanych podczas "Wjazdu na Okraj".Czasówka liczy 13km podjazdu o prawie 600 metrowej różnicy wzniesień. Start w Kowarach, a meta na Przełęczy Okraj (1046m)

2005: m.17 czas:40 20 63(miejsce w kategorii)
2006: m.52 czas:33 20
2007: m.109 czas:38 02 77
2008: ostre zapalenie otrzewnej na 2 dni przed zawodami:)
2009: m.91 czas:39 13 61
2010: Anglia
2011: m.38/205 czas:35:55 11/41(miejsce w kategorii)
Ogólnie wyniki porażka, bo jeszcze nigdy nie byłem z nich zadowolony, no może poza 2006. 2005 to debiut, nie było co narzekać, jaka kondycja i staż to taki wynik. Największa klapa to rok 2007 gdzie byłem świetnie przygotowany, rok w ogóle wyjątkowy jak dla mnie, a tego dnia wielkie zero. 2009 jak wynik wskazuje również klapa ale nie liczyłem wtedy na coś więcej. 2011 i 15 sierpnia zapowiada się ciekawie ale jak to u mnie bywa albo będzie poniżej 34 albo klapa:)
AD: 15.08.11 Czas powyżej 34 minut ale po zmianie trasy i ogólnych wynikach czas bardzo dobry wiec jestem happy:)

MAPKA:


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Matlock Riber zdobyte!

Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 0

Słynny zamek i podjazd w miejscowości Matlock. Mój ostatni wypad w ten rejon. Wybierałem się na ten zamek od dłuższego czasu i albo cholernie lało, albo miałem prace, a jak już raz wyruszyłem to złapałem kapcia i musiałem wrócić do domu bo nie miałem zapasowej dętki:) Tym razem się udało i dzien później Matlock Riber zdobyte!

GALERIA<b></b>



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Akcja Matlock!

Sobota, 11 września 2010 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 0

To był etap...
Przyzwoita pogoda pozwoliła mi ja zrobienie bardzo fajnej traski do miejscowości Matlock. Po drodze jednak czekały na mnie nie lada podjazdy więc już miałem trochę w d.... nim dojechałem do koronnego podjazdu w centrum Matlock. Przyznam szczerze że pierwszy raz spotkałem się z takim nachyleniem w Anglii a porównałbym go do przełęczy Karkonoskiej choć w trochę krótszym wydaniu:) Piękny podjazd!

GALERIA